Skandal w polskim sporcie. "Wysłał zdjęcie damskiego narządu płciowego"

Getty Images / Christian Petersen / Na zdjęciu: Ewa Swoboda
Getty Images / Christian Petersen / Na zdjęciu: Ewa Swoboda

- Żałuję, że kiedyś powiedziałam, że Sebastian jest w miarę OK i jego obecność mi nie przeszkadza - przyznaje Ewa Swoboda, która twierdzi, że została wmieszana w aferę, z którą nie ma nic wspólnego. Lekkoatletka czeka na wezwanie przez prokuratorów.

W tym artykule dowiesz się o:

Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.

21-letni biegacz Sebastian Urbaniak powiedział w mediach i prokuraturze, że w sylwestra w oknie bloku, na osiedlu, gdzie mieszka, zobaczył Ewę Swobodę. A że żywił do niej uczucia, odnalazł mieszkanie "ze Swobodą w oknie" i dobijał się do niego.

Drzwi otworzył inny lekkoatleta. Doszło do bójki, Urbaniak ma złamaną nogę. Prokuratura postawiła zarzuty Jakubowi K., a także jeszcze jednemu uczestnikowi imprezy w Kruszwicy, który również miał uczestniczyć w awanturze. Obu podejrzanym grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Specjalnie dla WP SportoweFakty swoją wersję przedstawia jedna z najzdolniejszych i najpopularniejszych polskich lekkoatletek, Ewa Swoboda. 
Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Jak to jest z tym ukazywaniem się pani wizerunku w oknie?

Ewa Swoboda (wicemistrzyni Europy w sztafecie 4x100 m): O całej sprawie dowiedziałam się kilka dni później, dokładnie 2 stycznia. Opowiedział mi o tym Kuba.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

To nasz znany biegacz, halowy mistrz na 400 m, który to właśnie otworzył drzwi, do których dobijał się Urbaniak. Potem doszło między nimi do zwarcia.

Tak, Kuba poinformował mnie o wersji przedstawionej przez Sebastiana Urbaniaka. Byłam w szoku i już wtedy wiedziałam, że nadciąga kolejne wielkie zamieszanie. Mogę zapewnić, że noc sylwestrową spędziłam w Żorach i nigdzie się nie ruszałam, a już na pewno nie było mnie w Kruszwicy. Jestem mocno zdziwiona, bo pojawia się wiele artykułów, z których wynika, że ja tam byłam. Sebastian ciągle to powtarza, a było inaczej, to nie jest prawda.

Cała sprawa została tak przedstawiona, głównie przez Sebastiana Urbaniaka, że można mieć wielkie współczucie dla tej fatalnej przygody, która spotkała 21-latka.

Moim zdaniem Sebastian jest w tej sprawie zupełnie bezpodstawnie wybielany. To błąd, bo to właśnie on w tej sytuacji zrobił najwięcej zamieszania. Trudno mi wypowiadać się o tej sprawie, bo dowiedziałam się o niej od Kuby i to on poinformował mnie, że Urbaniak twierdzi, że niby byłam w sylwestra widoczna w oknie w Kruszwicy. Na tym kończy się moja wiedza na ten temat.

Ta sprawa nie wydaje się pani dziwna? Chyba rzadko dochodzi do aż tak dużych zbiegów okoliczności.

Ja też tego nie rozumiem. Mogę jedynie powiedzieć, że Sebastian wcześniej zawracał głowę nie tylko mi, ale także innym lekkoatletkom. Były sytuacje, w których całymi godzinami potrafił za mną chodzić, przynajmniej raz stanął przed drzwiami do mojego pokoju i krzyczał coś do mnie. Pamiętam tę sytuację do dziś i cieszę się, że byłam wtedy z koleżankami, bo nie wiem, jak mogłaby się potoczyć akcja, gdyby nie one. O ciągnięciu za plecak, czy próbach skontaktowania się już nawet nie będę wspominała. Doszło do tego, że bardzo dziwne wiadomości od niego dostawał także mój obecny chłopak. Tyle wspólnego mam z Sebastianem.

Brzmi bardzo poważnie...

Zastanawiałam się, czy takie zachowanie to już nękanie. Zresztą, nie pierwszy raz, gdy Sebastian wymyślił sobie, że gdzieś mnie widział. W maju czy czerwcu koledzy ze sztafety 400 metrów powiedzieli mi, że Sebastian opowiadał im historię, że widział mnie na imprezie odbywającej się na działce Kuby. Miałam być tam z inną polską lekkoatletką i podobno obie miałyśmy przed nim uciekać. Oczywiście to też było kompletną bzdurą. Nie wiem, czy jemu śnią się te historie, czy może zażywał jakieś substancje wywołujące takie wizje. A może pojechał na działki i gonił tam jakiś obcych ludzi? Nie wiem, która wersja jest gorsza.

Były jeszcze jakieś sytuacje związane z Sebastianem Urbaniakiem, w których czuła się pani - mówiąc delikatnie - niekomfortowo?

W tamtym roku podczas jednego ze zgrupowań Sebastian wysłał do mnie wiadomość ze zdjęciem damskiego narządu płciowego. Zresztą dokładnie taką samą wiadomość wysłał wtedy do mojego chłopaka. Pod zdjęciem napisał, że skoro my mu wysyłamy takie rzeczy z fejkowych kont, to on też będzie tak robił. Odpisałam mu tylko, żeby poszedł do psychiatry, i zablokowałam go w telefonie.

Nie miała pani pomysłu, by gdzieś to zgłosić?

Sami nie wiemy, co mamy o tym myśleć. A może to jakaś choroba? Sytuacja wygląda bardzo dziwnie i sami jesteśmy zdezorientowani.

Czy miała pani z Sebastianem Urbanikiem jakąkolwiek relację? Byliście wcześniej parą lub choćby przyjaciółmi?

Poznaliśmy się na obozie w grudniu 2021 roku. Sebastian był w pokoju z moim kolegą, więc kilkukrotnie miałam okazję z nim porozmawiać. To normalne, bo po prostu chodził po ośrodku z moim kolegą. Teraz żałuję, że raz powiedziałam do tego kolegi, że Sebastian jest w miarę OK i mi jego obecność nie przeszkadza. Może to był ten moment, w którym Sebastian pomyślał, że się w nim zakochałam czy coś takiego.

Relacja Sebastiana Urbaniaka może sugerować, że z Jakubem K. ma pani świetny kontakt. To prawda?

Absolutnie nie. Rozmawiałam z nim na halowych mistrzostwach świata w 2018 roku w Birmingham. To byłoby tyle z naszej relacji. To nie jest mój kolega, nigdy dłużej ze sobą nie przebywaliśmy i jedynie mijaliśmy się na zawodach. Nie wiem więc, dlaczego Sebastian ciągle łączy mnie z Kubą i wmawia wszystkim, że po raz kolejny imprezuję z nim w Kruszwicy.

Utrzymuje pani, że nie zrobiła nic złego, a znów dużo się o pani mówi. Domyślam się, że musi to panią mocno denerwować.

Mam nadzieję, że ta sprawa szybko się zakończy, a ja znów będę mogła się skupić w pełni tylko na treningach. To zamieszanie jest mi zupełnie niepotrzebne, tym bardziej że sprawa wygląda zupełnie abstrakcyjnie. Nie wiem, kto w sylwestra jedzie do Żabki po północy, bo chyba każdy wie, że takie sklepy są czynne w dni świąteczne pewnie do godziny 19-20. Ta historia, że niby zobaczył mnie w oknie, to chyba tylko pretekst, by próbować wejść siłą do cudzego domu. Nie mam pojęcia, co tam się wtedy wydarzyło, ale nawet jeśli było tak, jak przekazują media, to sama nie wiem, czy też nie zareagowałabym emocjonalnie. Sytuacja jest dużo bardziej pogmatwana niż to się wszystkim wydaje. Szkoda, że wciągnięto mnie w to wszystko.

Czy ktoś ze śledczych już się z panią kontaktował?

Żadnego oficjalnego wezwania jeszcze nie otrzymałam, ale jestem otwarta, bo nic złego nie robiłam, a noc sylwestrową spędziłam z rodzicami, chłopakiem i moimi zwierzakami w Żorach. Stwierdziłam, że przyda mi się trochę odpoczynku. Mam nawet zdjęcia, które zrobiłam moim zwierzakom w domu o godz. 23. Nie ma więc fizycznych szans, bym chwilę później mogła się bawić na imprezie w Kruszwicy.

Stawi się pani w prokuraturze, gdy faktycznie dostanie pani wezwanie?

Szczerze mówiąc czekam na to, bo chciałabym, żeby każdy poznał moją wersję wydarzeń. Do tego czasu nikt się ze mną nie kontaktował. Jedynie mój chłopak dostał pytanie od jednego dziennikarza i odpisał mu, że byłam wtedy w Żorach. Moje nazwisko wciąż się jednak przewija w tej sprawie. Poza tym chętnie przekażę prokuraturze moje wspomnienia z Sebastianem. Myślę, że warto, by śledczy je poznali, bo mogą rzucić na sprawę nieco inne światło.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Podjęliśmy próbę kontaktu z Sebastianem Urbaniakiem. Zawodnik odmówił komentarza, nie odpowiedział nam również na wysłane przez nas pytania. Odesłał nas do swojego pełnomocnika, a ten do oświadczenia wydanego 4 stycznia, które publikujemy poniżej:

Czytaj więcej:
Trwa zbiórka na chorego zawodnika
Ich związek zaczął się od kart

Źródło artykułu: WP SportoweFakty