Biało-Czerwoni mierzyli się z reprezentacjami Barbadosu, RPA i Słowenii w składzie Maksymilian Szwed, Karol Zalewski, Igor Bogaczyński i Kajetan Duszyński. Przez większość czasu byli na trzecim miejscu, ale trzymali się blisko rywali z Afryki i Ameryki. Świetną zmianę dał ostatni w polskiej sztafecie Duszyński, który najszybciej z naszych zawodników przebiegł 400 metrów i wyprzedził przy tym biegaczy z Barbadosu i RPA. Polska uzyskała czas 3:02,36 s.
- Nerwy trochę były. Po tych dwóch dniach rywalizacji mocno odczuwałem te biegi i w sobotę rywalizowałem z bardziej pełną głową niż zwykle. Dałem z siebie optymalną ilość sił na ten bieg. Nie chciałem tego przeszacować. Piątkowy bieg finałowy dużo mnie kosztował, bo nie za bardzo jeszcze czuję ten rytm biegowy. Tutaj było komfortowo, że mogłem za kimś się przewieźć i wywalczyć tę pierwszą pozycję, ale nie o to tu chodziło, tylko o czas, którego nie udało się poprawić wystarczająco - przyznał po rywalizacji Kajetan Duszyński w rozmowie z WP SportoweFakty.
Stawką był awans do Mistrzostw Świata w Budapeszcie, lecz promocję dawał czas poniżej 3:01,80 s. Zwycięstwo Polaków było więc pyrrusowe. - Tutaj nic się nie wygrywało, to był bieg po kwalifikacje i nie udało się tego osiągnąć. Cieszę się, że potrafiłem się zmotywować do tego wyścigu tym razem. Myśleliśmy, że będziemy trzeci za Barbadosem i RPA, a udało się wygrać, ale czas nie wystarcza - mówił zawodnik polskiej reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"
Polskie sztafety, zarówno męska, jak i kobieca, borykają się ostatnio z dużymi problemami. Nasz rozmówca wierzy jednak, że będzie lepiej. - Cieszy mnie też to, że jest dwójka bardzo mocnych chłopaków, którzy są bardzo utalentowani i chce im się. To dobry prognostyk przed przyszłym rokiem - zakończył.
Dodajmy, że Kajetan Duszyński rywalizował w każdy z trzech dni Mistrzostw Polski w Gorzowie. W czwartek wygrał swoje eliminacje w biegu na 400m z czasem 46,98 s. W piątek w finale zajął trzecie miejsce, tym razem uzyskując wynik 46,17 s. Nie dziwne więc, że w sobotę mówiło się o zmęczeniu, a mimo to 28-latek osiągnął świetny rezultat w swojej zmianie.
Czytaj także:
- Złoto i rekord życiowy Natalii Kaczmarek. Pia Skrzyszowska potwierdziła dominację
- To on rozproszył Ewę Swobodę