- Gdy oglądałam finał Natalii mocno się stresowałam. Z drugiej strony byłam jednak przekonana, że zdobędzie medal. Inne rozstrzygnięcie byłoby dla mnie szokiem. Już rok temu razem z Natalią brakowało nam niewiele do takich wyników, a teraz Natalia w końcu to zrobiła. Osiągnęła wybitny sukces, a ma jeszcze spore możliwości - przyznaje koleżanka Kaczmarek ze sztafety 4x400 metrów Anna Kiełbasińska.
Polska sprinterka zmagania swojej reprezentacyjnej koleżanki oglądała w telewizji, bo ze względu na kontuzję musiała zrezygnować z wyjazdu na mistrzostwa świata w Budapeszcie. Chętnie analizuje jednak największe atuty Kaczmarek.
- Od początku, gdy ją zobaczyłam, dało się zauważyć gigantyczne możliwości. Ma świetną technikę biegu, dzięki czemu przesuwa się mniejszym nakładem sił. Poza tym wcześniej znałam jej siostrę, Martę Kaczmarek, i wiedziałam, że miała ogromny talent. Było więc jasne, że Natalia może sporo osiągnąć. Dodatkowo ma niesamowity głód sukcesów i ciągle chce więcej. Teraz nabrała doświadczenia, ale cały czas interesuje się, co można jeszcze poprawić i sama wprowadza u siebie wiele nowinek. Po treningach potrafi godzinami słuchać podcastów na temat regeneracji czy metod treningowych. Można to nawet nazwać obsesją. To właśnie okazało się przepisem na sukces - dodaje Kiełbasińska.
Znakomita forma liderki naszej sztafety powinna być doskonałą wiadomością przed przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Tam nasze sztafety 4x400 metrów będą bronić srebrnego (sztafeta żeńska) i złotego (sztafeta mieszana) medalu z Tokio. Sytuacja nie wygląda jednak tak dobrze, jak wskazują na to wyniki Kaczmarek.
- Oczywiście, że takie sukcesy mobilizują, ale nam tej motywacji w ogóle nie brakuje. Większość z nas ma poważne problemy zdrowotne, a z tym trudno walczyć. Byłam ostatnio na badaniach, a lekarze powiedzieli, że przebudowa ścięgna Achillesa może potrwać kilkanaście miesięcy. Oczywiście tyle czasu nie mam, więc kolejny rok będę musiała walczyć z bólem i kombinować, jak nie pogłębić urazu. U pozostałych dziewczyn wcale nie wygląda to lepiej. Nasze kontuzje wynikają z wieloletnich przeciążeń organizmu, a przez to nie możemy trenować tak, jakbyśmy chciały. Zrobimy wszystko, byśmy wróciły do wielkiej formy, ale pytanie: na ile pozwolą nasze organizmy? - dodaje Kiełbasińska.
Zawodniczka nie zamierza się jednak załamywać i już za chwilę ma rozpocząć przygotowania do kolejnego sezonu. Do treningów z pełnym obciążeniem ma wrócić jeszcze pod koniec października.
Powrót na bieżnię zapowiadają też inne członkinie legendarnego zespołu, czyli Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan i Małgorzata Hołub-Kowalik.
ZOBACZ WIDEO: Polski medalista MŚ niedoceniany? "To trochę przykre"
Czytaj więcej:
Polka potrzebowała wózka inwalidzkiego
To on stoi za sukcesami Kaczmarek