W końcu udało się rozwiązać sprawę dotyczącą startów Krysciny Cimanouskiej dla reprezentacji Polski. Tym samym MŚ w lekkoatletyce zaplanowane na sierpień 2023 roku stały się pierwszą imprezą, kiedy to biegaczka z Białorusi mogła reprezentować nasz kraj.
Eliminacje Cimanouska ukończyła z czasem 22,88 s. Pewne było, że ten nie zagwarantowałby jej miejsce w finale. Musiała wznieść się na wyżyny, aby ostatecznie się w nim znaleźć i powalczyć o medale.
- Postaram się zrobić wszystko, co mogę, żeby awansować do finału. Wiem, że trzeba będzie uzyskać jeszcze lepszy czas, nie mogę wam obiecać wyniku 22,20 s. Przecież swoją formę szykowałam na mistrzostwa Polski. I już wybierałam bilety na wakacje do Chorwacji, gdy dowiedziałam się, że jadę na mistrzostwa świata - powiedziała w rozmowie z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Polski medalista MŚ niedoceniany? "To trochę przykre"
Po pierwszym półfinale obywatelka Polski wiedziała, że będzie zmuszona poprawić swój rekord życiowy (22,75 s), aby w ogóle myśleć o występie w decydującym biegu. Jednak rywalki były dla niej zdecydowanie za mocne. Cimanouska dotarła do mety w czasie 23,34 s i zajęła ostatnie miejsce w swojej grupie.
Po zakończonym biegu oglądaliśmy niepokojące obrazki. 26-latka położyła się nie bieżni i nie była w stanie się podnieść. Ostatecznie stadion opuściła na wózku inwalidzkim.
Jak poinformował Tomasz Skrzypczyński, nasz korespondent z Budapesztu z Cimnaouską jest już lepiej, podane jej zostały elektrolity. Powodem zaistniałej sytuacji było omdlenie.