Polski kulomiot wyznaje: Jeszcze nigdy tyle nie płakałem

To były łzy szczęścia. Byłem tak rozemocjonowany, że nie mogłem zasnąć - mówi Konrad Bukowiecki, narzeczony Natalii Kaczmarek. Polka zdobyła srebro na mistrzostwach świata w Budapeszcie.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Konrad Bukowiecki Materiały prasowe / Biuro Prasowe AZS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Konrad Bukowiecki
W środę Natalia Kaczmarek wstrząsnęła polskim środowiskiem sportowym zdobywając srebrny medal na mistrzostwach świata na bardzo prestiżowym dystansie 400 metrów. O tym, jak zawodniczka przeżywała swój start opowiedział jej partner, Konrad Bukowiecki.

O tym, jak duży sukces osiągnęła w Budapeszcie Natalia Kaczmarek, najlepiej pokazuje fakt, że żadnej innej Polce nie udało się zdobyć medalu na tym dystansie. Taka możliwość jeszcze niedawno w ogóle nie była brana pod uwagę, bo sprinty są domeną czarnoskórych biegaczek.

- Ona sama chyba jeszcze do końca nie zdaje sobie sprawy, co osiągnęła. To wielki wyczyn i choć każdy sportowiec podwyższa rangę swojej konkurencji, to jednak dla wszystkich jasne jest, że finał biegu na 400 metrów to jedno z najbardziej prestiżowych wydarzeń na każdych mistrzostwach. Sukces jest niewyobrażalny, a dla mnie Natalia jest królową polskiego sportu - mówi rozemocjonowany kulomiot, a prywatnie narzeczony zawodniczki, Konrad Bukowiecki.

Zawodnik przyznaje, że mimo dużej presji Kaczmarek doskonale zniosła dwa ostatnie dni przed finałowym wyścigiem. Największym problemem okazała się noc po biegu eliminacyjnym, przez co we wtorek Polka narzekała na spore zmęczenie. Szybko jednak zarządziła zabiegi regeneracyjne oraz zupełnie odcięła się od mediów społecznościowych.

- Nie da się tego zrobić w pełni, ale Natalia nie chciała czytać żadnych tekstów na swój temat, by dodatkowo nie nakręcać się samym startem. Przyznam, że nie była specjalnie zestresowana, bo czuła, że jest doskonale przygotowana. Zdołaliśmy nawet wyskoczyć na krótki spacer po Budapeszcie i ostatnie dni wyglądały całkiem spokojnie. Wiadomo jednak, że tematu finału nie poruszaliśmy - dodaje reprezentant Polski.

Tuż po przebiegnięciu linii mety wzruszenia nie ukrywała sama zawodniczka, ale także jej narzeczony, który płakał na trybunach.

- Przyznam, że nie pamiętam, kiedy tak długo płakałem. To były jednak łzy szczęścia i wspaniała chwila. Byłem tak rozemocjonowany, że nie mogłem zasnąć. Natalia jest wielka, a mam przeczucie, że to dopiero początek wielkich sukcesów. Ona ma olbrzymie możliwości - przyznaje.

Kulomiot, dzięki sukcesom swojej partnerki mógł choć na chwilę zapomnieć o własnych problemach. Bukowiecki w Budapeszcie doznał kontuzji skręcenia kostki tuż przed eliminacjami konkursu pchnięcia kulą i ostatecznie zajął 28. miejsce.


Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Dramat Katarzyny Zdziebło na MŚ
"Może to jeszcze wina Tuska?"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×