Przypomnijmy, że w 2021 roku w trakcie igrzysk olimpijskich w Tokio, w związku z krytyką władz Białorusi, Kryscina Cimanouska została wycofana z rywalizacji. Później nastąpiła interwencja polskiej ambasady i lekkoatletka uzyskała wizę humanitarną, unikając powrotu na Białoruś. Znalazła schronienie w Warszawie.
W 2022 roku z kolei otrzymała polskie obywatelstwo, a w tym roku mogła zadebiutować w nowych barwach na arenie międzynarodowej. Wystartowała choćby na mistrzostwach świata w Budapeszcie.
W rozmowie z portalem sports.ru Cimanouska wyznała, że bardzo dobrze czuje się w Polsce. Podkreśliła, iż wśród lekkoatletów panuje rodzinna atmosfera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta
- W grupie zostałem bardzo ciepło przyjęta. Zaprzyjaźniliśmy się, zawsze spotykamy się na grillu lub wyjeżdżamy na miasto. Mamy grupę: trenera i pięć, sześć zawodniczek - podkreśla Cimanouska.
- Na Białorusi trenowałam z trzema trenerami - i nie było czegoś takiego. Wręcz przeciwnie, za każdym razem, gdy była jakaś wojna, rywalizacja, wszyscy musieli się nienawidzić. A tu rodzina. Jeśli komuś się nie udaje, wszyscy starają się go wesprzeć. Krzyczałam kilka razy, że odchodzę ze sportu i nie będą mnie już więcej widzieć na treningach - zdenerwowałam się, bo coś nie szło dobrze. Więc wszyscy wtedy mnie wspierali, pisali, dzwonili - dodaje.
Białorusinka z polskim paszportem szybko opanowała także nasz język. Sama jednak jeszcze czasem z uśmiechem słucha swoich wypowiedzi z odtworzenia.
- Mówię spokojnie i udzielam wywiadów. Nawet na żywo. Chociaż czasami śmieją się z mojego akcentu, bo niektóre słowa zastępuję białoruskimi. Ale mówią, że to nawet urocze - dodała.
Cimanouska nie ukrywa, że cieszy się z faktu, iż Polska zaproponowała jej pomoc. Wskazała także inne kraje, które wyciągnęły do niej rękę. To Niemcy, Francja, Szwecja, Czechy i Japonia.
Czytaj także:
"To musimy wyciąć". Nie uwierzysz, co Małachowski powiedział o polskich kulomiotach