Koledzy z policji sprawdzili ją w sieci. Usłyszała pytanie

- Owszem, pojawiają się myśli, że może się coś wydarzyć. Dlatego lepiej mieć oczy dookoła głowy - opowiada Kamila Ciba, była już czołowa polska sprinterka. 28-latka zakończyła karierę sportową - stawia na pracę w policji.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Kamila Ciba Instagram / Na zdjęciu: Kamila Ciba
Pod koniec października, w wieku 28 lat, Kamila Ciba postanowiła zakończyć przygodę z lekkoatletyką. Jedna z czołowych polskich sprinterek, wielokrotna medalistka mistrzostw Polski, mistrzyni świata sztafet (4x200 m) i uczestniczka mistrzostw Europy wyznała, że brakowało jej czasu dla siebie i rodziny.

Przez ostatnie dwa lata sportową karierę łączyła bowiem z pracą w Wydziale Konwojowym w Sekcji Policji Sądowej w Poznaniu.

Dlaczego zdecydowała się na pracę w policji? Kiedy czuje adrenalinę? Jak mundurowi zareagowali na jej widok i wreszcie, co spowodowało, że zdecydowała się skończyć z wyczynowym sportem? Kamila Ciba zgodziła się nam o tym opowiedzieć.

- Podobnie jak w sporcie, tu też trzeba mieć odwagę - przyznaje. - W końcu jesteśmy blisko przestępców, także tych skazanych za zabójstwa. Na czym polega moja praca? Można powiedzieć, że dosłownie prowadzę takie osoby za rękę.

Koniec życia marzeniami

Przez ostatnie dwa lata życie wyglądało podobnie. Od poniedziałku do piątku, od godz. 7 do 15, lub od 8 do 16. Przed rozpoczęciem dyżuru policyjnego poranna odprawa, dane konwojowanych i zadanie: pobranie i transport osadzonych z aresztu śledczego do budynku sądu. Plus sala rozpraw. Chcąc nie chcąc, słuchasz szczegółów zbrodni.

Jak to wytrzymać? Po prostu odciąć się i nie słuchać. To naprawdę może siąść na głowę.

Po ośmiu godzinach koniec służby, ale nie koniec obowiązków. Zamiana munduru na strój sportowy, ciężkich butów na kolce. I trening. Zazwyczaj ciężki, wyczerpujący.

Dlaczego praca w policji? Po prostu, mówiąc wprost, zaczęła mi się palić du**.

Gdy w sporcie nie ma wyników, nie ma też pieniędzy. Kontuzje powodują utratę stypendium i odcięcie od dofinansowania. Tak też było w moim przypadku. A ja chciałam mieć stały dochód.

ZOBACZ WIDEO: "Ludzie Królowej". Nie było nudy. Zobacz o czym mówiły nam polskie gwiazdy

Mój trener Tadeusz Osik uznał, że to dobra decyzja. Wiedział, jak wygląda moja sytuacja materialna. A nie jestem z tych, którzy chcą być ciągle na utrzymaniu rodziców. Nie chciałam ich tym obarczać. Postanowiłam wziąć życie za rogi i nie żyć tylko marzeniami.

"Co ty tu robisz dziewczyno?"

W dzieciństwie byłam dzieckiem lasu i dworu, częściej skakałam po drzewach, niż bawiłam się lalkami. Ten mundur od lat przewijał się w moich myślach.

Skończyłam Szkołę Policji w Pile. Działo się to w okresie pandemicznym, wtedy przez 3/4 kursu nie można było nigdzie wychodzić. Dobrze to wspominam, poznałam wiele fajnych osób, w tym swoją przyjaciółkę.

Oczywiście, jak wszędzie, były tam osoby różnego pokroju - od młodych po starych, przez mądrych i trochę mniej inteligentnych. Pandemia utrudniała trenowanie, a tam miałam bieżnię i mnóstwo zajęć od rana do wieczora. Dobrze wykorzystałam ten czas.

Trafiłam do wydziału konwojowego w Poznaniu. Obawiałam się swojego pierwszego dnia, bo pierwsze wrażenie robi się tylko raz. I była u innych taka "obczajka" od góry do dołu, starałam się za bardzo nie wychylać. Ale zostałam przyjęta bardzo miło, szybko złapałam kontakt z kolegami i koleżankami.

Szybko też zostałam sprawdzona w internecie. Jaka była reakcja? Zapytali krótko: "Co ty tu robisz dziewczyno?".

"To dla mnie za mocne"

Praca polega na transporcie osadzonych z aresztu śledczego do budynku sądu. Podczas porannej odprawy dostajemy wszystkie papiery i dokładnie wiemy, kogo prowadzimy i kto za co jest sądzony lub za co odbywa karę. Zdarzają się sytuacje, gdy mamy więźniów typu "N", czyli niebezpiecznych.

Owszem, pojawiają się myśli, że może się coś wydarzyć. Dlatego lepiej mieć oczy dookoła głowy.

Z drugiej strony takie osoby chcą otrzymać jak najłagodniejszy wyrok, więc sprawianie dodatkowych problemów działałoby na ich niekorzyść.

Dzisiaj na przykład spędziłam cały dzień na sali rozpraw. Jak wytrzymać najtrudniejsze przypadki? Po prostu nie słuchać. Gdy rozprawy dotyczą osób, które zrobiły krzywdę dzieciom, po prostu się wyłączam i reaguję tylko, gdy trzeba wstać i zakuć oskarżonego w kajdanki. To dla mnie za mocne i naprawdę może siąść na głowę.

Mam bliską przyjaciółkę w policji i często rozmawiamy o tym, co nas spotyka. Z chłopakiem rzadko o tym rozmawiam. Nie chcę tego przynosić do domu. Tam mam nowe rozdanie kart.

"Paliłam się psychicznie"

Moim wielkim marzeniem był wyjazd na igrzyska olimpijskie. Nie udało się w 2021 roku, potem w myślach był przyszłoroczny Paryż. Wiedziałam, że najpóźniej po nich zakończę karierę. Dlaczego więc teraz?

Ten rok nie należał do łatwych. Musiałam godzić pracę z treningami. I choć wykonałam ogromną pracę, nie przełożyła się ona na wyniki. W sezonie letnim nie wytrzymała głowa. W pewnym momencie zaniedbałam swoje zdrowie psychiczne.

Pracowałam wprawdzie z psychologiem, jednak brakowało efektów, nadal "paliłam się" psychicznie. Być może zjadała mnie presja, może za dużo oczekiwałam?

Zrobiłam, co mogłam i nie chciałam się dłużej oszukiwać. Na pewno nie żałuję, bo spróbowałam. Młodsze dziewczyny mnie jednak wyprzedziły. Oglądałam ich występy na mistrzostwach świata w Budapeszcie i na pewno czułam pewien żal. Liczyłam, że też uda mi się tam wystąpić, ale wyszło jak wyszło.

Fajnie, że dziewczyny doszły do tak wysokiego poziomu, finał MŚ to duże osiągnięcie.

Akcja? Nie!

Patrzę na moją karierę z satysfakcją, choć zabrakło kropki nad "i", przede wszystkim wyjazdu na igrzyska. Ale pewien etap się zakończył i wiem, że życie bez sportu wyczynowego też jest piękne. Mam chłopaka, z którym wiążę przyszłość, myślę o założeniu rodziny.

Akcja w pracy mnie nie interesuje, wolę spokojne życie. Na razie skupiam się na każdym najbliższym zadaniu. Czy myślę o przyszłości w policji?

W tym zawodzie trzeba mieć szczęście i spotkać osoby, które cię odpowiednio pokierują. Liczę, że kiedyś ktoś mnie zauważy. Ale podchodzę do tego bardzo spokojnie, to przecież początek drogi, do emerytury zostały jeszcze... 23 lata!

Wysłuchał: Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Anna Kiełbasińska z nagrodą. Nie kryła zaskoczenia--->>>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×