- Stać mnie na wielkie rzeczy. Mam takie przekonanie. Nie trenuję, żeby zdobywać wyłącznie medale mistrzostw Europy, ale też mistrzostw świata. Dlatego zapowiadam, że będę walczyła o medal tegorocznych MŚ w Budapeszcie - mówiła w marcu Sofia Ennaoui po powrocie z Halowych Mistrzostw Europy ze Stambułu.
Polska lekkoatletka zdobyła tam brązowy medal w biegu na 1500 metrów, kilka dni wcześniej pobiła rekord kraju w biegu na 1000 m i w znakomitym nastroju przystępowała do sezonu letniego. Nie mogła jednak przewidzieć, że jej marzenia storpeduje choroba.
A teraz w ogóle okazało się, że w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy aż cztery razy chorowała na koronawirusa. Niestety, skutki okazały się bardzo poważne.
Latem na mistrzostwach świata w Budapeszcie Ennaoui była cieniem samej siebie i nie przebrnęła nawet eliminacji biegu na 1500 metrów. Wirus całkowicie zniszczył jej wytrzymałość, przez co straciła swój wielki atut, czyli znakomity finisz.
Utytułowana zawodniczka dostała od życia kolejny cios. Jak długo trwało wychodzenie z dołka? Co czuje po powrocie do treningów i jakie ma podejście do sezonu olimpijskiego? Sofia Ennaoui wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty: Mówiłaś, że czujesz się wrakiem człowieka, fizycznie i psychicznie. Po odpadnięciu z mistrzostw w Budapeszcie nie ukrywałaś, że sytuacja jest bardzo poważna. Ciężko do tego wracać?
Sofia Ennaoui: Teraz to już nie są to dla mnie trudne tematy. Ale tak było, gdy przestało mi wychodzić na bieżni. Źle poszło na mistrzostwach Polski i bezpośrednie przygotowania do mistrzostw świata były wielką niewiadomą. Teraz już potrafię patrzeć na to bez emocji, dobrych czy złych, jakbym widziała siebie z lotu ptaka. To pozwala mi spojrzeć na wiele rzeczy z dystansem.
Jak długo dochodziłaś do siebie psychicznie? To musiało zaboleć, bo przygotowania wyglądały znakomicie, nadzieje były wielkie, a potem to wszystko zniweczył wirus.
Powrót nie należał do dynamicznych. Zajęło mi to bardzo dużo czasu, prawie trzy miesiące. Kończąc sezon, wiedziałam, że muszę znów cieszyć się tym, co robię. Bez tego nie mogłabym liczyć na sukcesy. A nie jest wcale łatwo ciągle czuć taką samą ekscytację. Regeneracja mentalna była priorytetem. Gdy głowa działa, ciało też to zrobi.
I głowa działa?
Tak. Jestem na swoim pierwszym zgrupowaniu przygotowawczym do nowego sezonu, w Portugalii. I czuję po prostu wdzięczność, że w ogóle tu jestem. Wychodzę z chęcią na treningi, nie zabieram ze sobą nawet słuchawek, co wcześniej prawie zawsze robiłam. Słucham przyrody. To mnie cieszy.
Ciało współpracuje?
Z dnia na dzień czuję, że jest coraz lepiej. Po zakończeniu sezonu wykonałam szereg badań bardzo różnego typu, aby sprawdzić stan swojego organizmu. Do nowego sezonu podchodzę jednak z dużą dozą zachowawczości. Skąd takie podejście? Z doświadczenia.
Do tej pory najlepsze wyniki osiągałam, gdy zachowywałam spokój. Dlatego nie chcę niczego planować, podchodzę do wszystkiego z dystansem. W przyszłym roku minie mi 14 lat startów i nauczyłam się w tym czasie, że nie można być niczego pewnym. Przecież tegoroczny sezon letni miał być rewelacyjny, tak pokazywały treningi. A wyszło inaczej. Dlatego wracam do podwalin - ciężka praca na treningach, praca psychologiczna, spokój i regeneracja.
To był rok pokory?
Tak, choć ja ją mam w sobie zawsze. Najważniejsze jest zachowanie schematu ciężkiej pracy, bez względu na to, w jakich znajdujemy się warunkach. Na moją korzyść działa już zdobyte doświadczenie, przez lata przetestowałam wiele modeli treningowych. I wiem, co mi służy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Generalnie, z wiekiem czuję się coraz lepiej, choć ostatnie miesiące były trudne. Dla nikogo nie jest to proste, gdy poświęcasz celowi całe swoje życie, a nie wychodzi. Wtedy człowiek zadaje sobie proste pytanie "dlaczego?". Ale dzięki temu przychodzi refleksja i wnioski. A ja te momenty lubię.
Byłaś ostatnio na stand-upie, wrzuciłaś zdjęcie z podpisem: "Idealny wieczór na odstresowanie". Czym stresuje się Sofia Ennaoui?
Mam trochę na głowie. Staram się skończyć studia magisterskie, obiecałam sobie, że do 30. roku życia to zrobię. Mam też inne rzeczy na liście, ale nie chcę ich zdradzać. Nie jest łatwo to wszystko pogodzić i poukładać, logistyka jest wymagająca. Przed rozpoczęciem przygotowań do przyszłego roku starałam się wszystko poukładać tak, żeby jak najmniej rzeczy kolidowało z moimi treningami. Regeneracja fizyczna i psychiczna będzie dla mnie w najbliższych miesiącach priorytetem i może okazać się kluczowa w rywalizacji na najwyższym poziomie.
Po mistrzostwach świata w Budapeszcie odpowiedziałaś na krytykę kibiców: "Ciężko mi obok tego przejść obojętnie, bo szanuję każdego człowieka bez względu na moje prywatne upodobania bądź różnice zdań. Wartości człowieka nigdy nie mierzyłam skalą jego sukcesu (...) Bądźmy dla siebie wyrozumiali". Zareagowałaś na wpisy dotyczące siebie czy innych reprezentantów Polski (WIĘCEJ TUTAJ)?
Widziałam przede wszystkim szereg niepochlebnych opinii o występach innych lekkoatletów, choć pojawiło się kilka skierowanych w moją stronę, z którymi niekoniecznie się zgadzałam. Cieszę się, że udało mi się zwrócić uwagę ludzi na zjawisko, które występuje nie tylko w sporcie. Uważam, że sportowcy powinni wypowiadać się na ważne społecznie tematy, w końcu jesteśmy osobami publicznymi i obserwują nas dzieci i młodzież, którzy powinni czerpać z nas wartościowe wzorce.
W karierze każdego z nas pojawia się przecież gorszy moment, mamy teraz taki chwilowy przestój, który pewnie musiał się pojawić. Trzeba się cieszyć, że nie doszło do tego w roku olimpijskim. Delikatny krok w tył może dać napęd do kolejnych sukcesów. Głęboko wierzę, że w Paryżu wypadniemy dobrze.
Raz mocno oberwało się też środowisku lekkoatletycznemu, że podaje niesprawdzone informacje o twojej rzekomej kontuzji. A wtedy dopadł cię kolejny raz koronawirus, przeżyłaś też rodzinną tragedię.
Bardzo mocno przeżyłam śmierć prababci, z którą byłam mocno związana. Po tylu latach mało co mnie dotyka, staram się generalnie nie przejmować opiniami ludzi, którzy mnie osobiście nie znają. Do serca biorę sobie krytykę konstruktywną. Tutaj mnie to zabolało, bo pojawiły się zupełnie nieprawdziwe informacje na podstawie plotek. A ja przecież jestem otwartą osobą, można do mnie zadzwonić i dowiedzieć się u źródła. A tak muszę się potem tłumaczyć z rzeczy, których po prostu nie ma.
Ustalenia dotyczące startów w 2024 roku nadal obowiązują? Rezygnujesz z sezonu halowego?
Bez zmian. Doszliśmy z trenerem do wniosku, że nie najlepiej wychodzi mi szykowanie dwóch szczytów formy w ciągu jednego roku. Nie ma co szaleć i ryzykować przed igrzyskami olimpijskimi. Wprawdzie śmieję się z trenerem, że jestem jak wino, ale nie chcę ryzykować. Nie ma co ukrywać - w zawodowym sporcie zostało mi mniej lat, niż więcej. Ale te najlepsze przede mną! Choćby Marcin Lewandowski pokazał, że najlepszą formę w biegach średnich osiąga się po "30".
Może za to znów pojawisz się na meczu Barcelony? Wiosną tego roku odwiedziłaś Katalonię i obejrzałaś z trybun mecz Roberta Lewandowskiego.
Tak! Ale czy będzie powtórka? Trudno powiedzieć. Na razie się nie wybieram, w Barcelonie już byłam, marzenie spełniłam, a ja lubię odwiedzać nowe miejsca. Może jednak zdarzy się obejrzeć teraz El Clasico, ale w Madrycie? Planów nie mam, nie wiem, czy znajdę na to czas w trakcie przygotowań. Ciężko będzie znaleźć wolny weekend na taki wyjazd.
Jedno z moich marzeń odhaczone Wspaniałe emocje podczas El Clasico z udziałem @lewy_official #ElClasico #ViscaBarca #HalaMadrid #FCBarcelona #RealMadrid #campnou #robertlewandowski pic.twitter.com/ROLmdlCqWj
— Sofia Ennaoui (@sofiaennaoui) March 19, 2023
Może za to mecz siatkówki? Nie ukrywasz, że bardzo kibicujesz reprezentacji Polski.
Oj zdecydowanie, oni są moimi Bogami! Po tym, co w tym roku zrobili, po prostu czapki z głów. Za nimi wielki sezon, ich sukcesy są niesamowite. Mamy reprezentację na miarę medalu igrzysk olimpijskich, życzę im tego serdecznie, bo to im się po prostu należy. Wszyscy w lekkoatletycznej kadrze im kibicujemy.
A co doradzisz Kamilowi Stochowi? Wszyscy wiedzą, że co roku śledzisz występy naszych skoczków. Początek sezonu nie jest najlepszy...
Haha, nie róbmy sobie żartów, nie nabiorę się na to! Ja mu przecież nie dorastam do pięt, to on mógłby mi coś doradzić, a nie odwrotnie. Nawet bym nie śmiała tego robić.
On jest sportowcem przez wielkie "S" i doskonale wie, co robić w gorszych chwilach. Ma też obok siebie fachowców. Na pewno potrzebny jest spokój, podgrzewanie jego problemów jest mu niepotrzebne. Bardzo trzymam za niego kciuki.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty