Od wybuchu wojny w Ukrainie, czyli 22 lutego 2022 roku, władze światowej lekkoatletyki zdecydowały się na zawieszenie Rosjan i Białorusinów. Sportowcy z tych krajów nie mogą startować w zawodach rangi międzynarodowej. Mimo wielu nacisków działacze World Athletics pozostają nieugięci.
Dumny z takiego działania światowej federacji lekkoatletycznej jest Krzysztof Kęcki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
- Szef World Athletics Sebastian Coe inspiruje wszystkie związki zrzeszone w światowej federacji w sprawie sytuacji ukraińskich sportowców. Przypomina cały czas o rosyjskiej agresji i apeluje o solidarność z narodem ukraińskim. Dla nas - dla środowiska lekkoatletycznego - temat startów Rosjan i Białorusinów w zawodach lekkoatletycznych jest zamknięty. Dopóki trwa wojna, nie ma dla nich miejsca - powiedział Kęcki.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła
Stanowisko lekkoatletycznej federacji od początku inwazji jest niezmienne. Początkowo wykluczenie sportowców z Rosji i Białorusi rekomendował Międzynarodowy Komitet Olimpijski, ale z biegiem czasu stanowisko tej organizacji jest coraz mniej radykalne.
Federacje poszczególnych dyscyplin zachęcano, by pod konkretnymi warunkami dopuszczać do startów sportowców z Rosji. Mogli oni przystąpić do rywalizacji pod neutralną flagą i wyłącznie w sytuacji, gdy nie wspierają działań wojennych.
Ostatecznie MKOl podjął decyzję o dopuszczeniu rosyjskich i białoruskich sportowców do startu w igrzyskach w Paryżu w 2024 roku. Rosjanie i Białorusini, którzy zakwalifikują się do turnieju będą mogli rywalizować bez flag, emblematów i hymnów.
Czytaj także:
Kosmiczny rekord świata. Ludzi zamurowało, gdy spojrzeli na wynik
Mocny wpis Piotra Liska po sukcesie. "Żółć w wiadomościach"