Adam Kszczot: Poznałem siebie na nowo

- Do tej pory ciągle testowałem swój organizm. Uważałem, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale zapominałem o emocjach. Poznałem siebie na nowo, otworzyłem się na inne doznania - mówi były lekkoatleta Adam Kszczot o przygodzie w "Tańcu z Gwiazdami".

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Adam Kszczot Instagram / www.instagram.com/adam_kszczot / Na zdjęciu: Adam Kszczot

Jeden z najlepszych biegaczy średniodystansowych w historii polskiej lekkoatletyki, był jedynym reprezentantem środowiska sportowego w ostatniej edycji "Tańca z Gwiazdami". Choć Adam Kszczot podszedł do wyzwania bardzo poważnie i w pełni poświęcił się treningom, to odpadł z rywalizacji jako pierwszy. Dziś opowiada o swoich wrażeniach.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Tuż po odpadnięciu z "Tańca z Gwiazdami" widać było, że jest pan bardzo mocno podłamany. Pogodził się pan już z porażką?

Adam Kszczot, dwukrotny wicemistrz świata na 800 metrów: Faktycznie, gdy oglądam z odtworzenia swoje wywiady po odpadnięciu, to widzę, że strasznie musiało mnie to zaboleć. Miałem opuszczone barki, cała mowa ciała pokazywała, że jestem wstrząśnięty. Od tego czasu przeszedłem już wszystkie fazy żałoby. Naprawdę żałowałem, że nie będę mógł pokazać się jeszcze kilka razy. Odpadłem jako pierwszy, choć zaangażowałem się bardzo mocno. Mam wrażenie, że nie mogłem pokazać wszystkiego, czego się nauczyłem. Dzisiaj staram się już tylko cieszyć z tego, że wystartowałem w tym programie.

Ma pan żal do jurorów?

Jestem zadowolony z ostatniego tańca i uważam, że mogliśmy dostać lepsze noty. Jeśli chodzi o głosowanie telewidzów, to rozumiem powody porażki. Dagmara Kaźmierska wciąż zmaga się z problemami po wypadku, przezwycięża trudności, więc naturalne, że zgromadziła większą sympatię. Cieszę się, że widziałem to wszystko na własne oczy.

Trening tancerza da się porównać do treningu biegowego? Co jest trudniejsze?

Dla mnie treningi taneczne pod względem wydolnościowym były dość łatwe. Dzięki temu nie miałem problemu, by dziennie trenować po pięć, sześć godzin. Narzuciłem sobie taki reżim, bo podszedłem do tego wyzwania jak sportowiec.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Hansen i Okoniewski

Trenował pan pięć-sześć godzin dziennie?!

Przez cały luty i niemal połowę marca całe moje życie kręciło się wokół tańca. Jedynym ograniczeniem było to, że nie zawsze mogliśmy tyle czasu spędzić na sali, bo po prostu czasami nie było żadnych dostępnych pomieszczeń. W najsłabszym dniu treningowym spędziłem na zajęciach trzy godziny. Treningi były wyczerpujące mentalnie, ale nie miałem zamiaru odpuszczać. Ani razu nie poprosiłem o dłuższą przerwę na odpoczynek. Wiedziałem, że zaczynamy zupełnie od zera, więc postanowiłem, że musimy nadrobić stracony czas.

Wcześniej w ogóle nie umiał pan tańczyć?

W trakcie 17-letniej kariery sportowej byłem maksymalnie na kilku imprezach i kończyłem je przed północą. Byłem tak zaangażowany w treningi, że nie wyobrażałem sobie, by przebalować całą noc. Jedyną imprezą w życiu, na której byłem do piątej rano, było moje własne wesele. Zgodziłem się na takie odstępstwo, ale tylko dlatego, że odbywało się poza sezonem w październiku.

Co było więc największą przeszkodą w tańcu?

Kompletnie inny zakres ruchów i brak umiejętności aktorskich. Widziałem z bliska moich kolegów i byłem zachwycony ich pracą podczas tańca. Ja musiałem się otworzyć na emocje i zmienić swoje podejście.

Co to znaczy?

Do tej pory w swoim życiu mocno gogginsowałem (od nazwiska byłego żołnierza Navy SEALs, a obecnie ultramaratończyka Davida Gogginsa - dop. red.), czyli mówiąc wprost, ciągle testowałem swój organizm. Wychodziłem z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Przyznam, że w tym wszystkim zapomniałem o czymś takim jak emocje. Zacząłem się na nie otwierać dopiero podczas tańca i w ten sposób odkrywałem samego siebie. To dla mnie bardzo cenna życiowa lekcja.

Jak pan jako sportowiec odnalazł się w gronie osób wywodzących się z show-biznesu?

To była największa niespodzianka, bo okazało się, że to środowisko jest bardzo podobne do sportowego. Śmieliśmy się z tych samych żartów, każdy w swojej dziedzinie osiągnął wiele, ale wciąż jest skoncentrowany na kolejnych celach. Z wieloma osobami nawiązałem prywatne relacje i jestem przekonany, że one będą żywe także po programie.

Jakie ma pan plany na najbliższe miesiące? Łatwo będzie wrócić do normalnego życia?

Nie rozstaję się z tańcem i już szukam z żoną szkoły tańca, by kontynuować naukę. Zawodowo skupiam się na projektach związanych ze zbliżającymi się igrzyskami, na których mam zamiar pojawić się jako ekspert.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
"Brutalnie". Zagraniczne media o meczu Świątek
Polski gwiazdor otwarcie o swojej chorobie. "Przeżyłem szok"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×