Nie tak wyobrażał sobie początek obecnego sezonu Przemysław Słowikowski. Polski sprinter najpierw nie uzyskał kwalifikacji ze sztafetą 4x100 metrów na igrzyska olimpijskie podczas mistrzostw świata sztafet na Bahamach, a potem zaliczył słaby występ na Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie.
Wyniki uzyskane w ostatnią sobotę (10,52 s na 100 m, 21,18 s na 200 m), delikatnie mówiąc, nie zachwyciły fanów. Zwłaszcza, że już za dwa tygodnie mistrzostwa Europy w Rzymie, a sprinter miał szansę tam wystąpić indywidualnie.
We wtorek 30-latek ogłosił decyzję, że rezygnuje ze startu na ME. Opublikował wpis na Facebooku, w którym wyjaśnił powód.
"Nie będę zgrywał bohatera. Każda cierpliwość ma swoje granice i każda, nawet najmocniejsza psycha potrafi podupaść" - rozpoczął brązowy medalista ostatnich ME w sztafecie.
ZOBACZ WIDEO: Czerkawski po karierze miał mnóstwo zajęć. Teraz zdradza, kim jest dziś
"Pomimo, że to dopiero prolog sezonu letniego, ja już zdążyłem zaliczyć w nim gorzki start i w gruncie rzeczy nie chodzi tu o mój ostatni występ na Memoriale Kusocińskiego. On tylko przypieczętował fakt, że na ten moment, pomimo dobrego zdrowia i formy fizycznej, coś po prostu nie gra i muszę delikatnie zwolnić. Podjąłem decyzję o rezygnacji z Mistrzostw Europy w Rzymie. Podjęliśmy ją razem z trenerem" - czytamy.
"Jeśli chodzi o sztafetę 4x100 m, na ten moment sezonu jest grono osób, które biega ode mnie szybciej i to im zdecydowanie bardziej należy się wyjazd na te zawody. Poza tym w sztafecie mają biegać najszybsi! Doświadczenie jest ważne ale szybkość jest najważniejsza : )Chcę startować i rywalizować ale muszę to robić na poziomie, który przynosi mi satysfakcję i dodaje pewności siebie. Dlatego wracam do treningu, podbić się fizycznie i uspokoić trochę głowę, w domu, z rodzinką. Nie poddaję się! Widzimy się w czerwcu na startach i Mistrzostwach Polski rzecz jasna" - podsumował sprinter.
Mistrzostwa Europy w Rzymie będą trwały od 6 do 12 czerwca.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty