Z Rzymu Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Nowy, znakomity rekord życiowy (12,42 s) i kolejny medal wielkiej imprezy. Pia Skrzyszowska wprawdzie nie obroniła złotego medalu z mistrzostw Europy w Monachium w biegu na 100 m przez płotki, ale brązowy medal zdobyty w Rzymie musi być satysfakcjonujący.
Polska płotkarka wzięła bowiem udział w historycznym finale. Poziom biegu medalowego był kosmiczny - zwyciężczyni Cyrena Samba-Mayela uzyskała 12,31 s, co jest rekordem ME i najlepszym wynikiem w tym roku na świecie.
Trzy wyniki z tego biegu są w czwórce najlepszych w Europie w XXI wieku!
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Dlatego też z oczu naszej lekkoatletki biło szczęście.
- Jechałam tutaj z zamiarem zdobycia złotego medalu, ale jest brąz ze świetnym wynikiem, a poziom był światowy. To dla mnie znakomity prognostyk, tym bardziej, że to rok olimpijski. Bardzo się cieszę, że w końcu, po dwóch latach, pobiłam swoją życiówkę - mówiła dziennikarzom.
Skrzyszowska wyznała, że nie czuła wielkiego stresu przed finałem. - Przed finałem miałam dobre przeczucia i tak się skończyło. Jak zobaczyłam wynik Francuzki to poczułam, że to może być mój nowy rekord. Ale przede wszystkim miałam poczucie, że to był dobry bieg.
Jaką nagrodę sprawi sobie brązowa medalistka ME w Rzymie?
- A ja mam spakowaną czekoladę, dużą czekoladę! I nie ruszyłam jej od swoich urodzin, czyli od 20 kwietnia. Bardzo możliwe że się roztopiła, ale i tak ją zjem - zapewniała.