Wojciech Nowicki nie ukrywa, że mistrzostwa Europy są jedynie etapem w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w Paryżu. To i tak nie przeszkodziło mu, aby w niedzielę sięgnąć po kolejny tytuł w swojej karierze.
Nowicki już w kwalifikacjach rzucił 79 metrów, co było najlepszym wynikiem w całej stawce. Później przyznał, że podszedł do tego treningowo, a to tylko było znakomitym prognostykiem przed niedzielnym finałem.
Finałem, który lekkoatleta rozpoczął od rzutu na 78,61 m. Można było się spodziewać, że taka odległość nie da złota, ale z drugiej strony było też wiadomo, że stać go na więcej. Przekonaliśmy się o tym w drugiej kolejce, kiedy młot poleciał na 80,14 m. To był najlepszy wynik 35-latka w tym sezonie. Tą próbą wysoko zawiesił poprzeczkę dla rywali.
W trzeciej kolejce postraszył go Mychajło Kochan. Ukrainiec posłał młot na 80,10 m - zaledwie cztery centymetry bliżej od Polaka. Do wąskiego finału awansował także Paweł Fajdek. Utytułowany zawodnik rzucał dla siebie najlepiej w tym roku - 77,26 m dawało mu szóste miejsce na półmetku.
W czwartej kolejce emocje w konkursie młociarzy wzrosły jeszcze bardziej. A to za sprawą Bence Halasza, który osiągnął 80,49 m (najlepszy wynik w tym sezonie) i wyprzedził Wojciecha Nowickiego. W piątej natomiast Kochan dołożył osiem centymetrów do próby z trzeciej kolejki (80,18 m) i także znalazł się przed reprezentantem Polski.
Nowicki ani w czwartej (79,18 m), ani w piątej kolejce (77,56 m) nie zdołał wrócić na prowadzenie. Pozostała mu więc jedna próba, w której musiał postawić wszystko na jedną kartę. Wszedł do koła, odmierzył kroki i posłał młot na... 80,95 m! W ten sposób wyrwał złoto, bo ani Kochan, ani Halasz nie zdołali go przerzucić.
- Nie mam jeszcze takiej formy, jaką bym chciał. Wszystko szykujemy na Paryż, ale wygląda to obiecująco. Wynik mnie cieszy. Fajnie, że dało to pierwsze miejsce - powiedział Nowicki przed kamerą TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"