11,05 w Ostrawie, 11,02 w półfinale lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Rzymie - Ewa Swoboda tylko dwa razy startowała na dystansie 100 metrów przed wielkim finałem mistrzostw. Polka wymieniana była wśród kandydatek do medalu, a kibice liczyli, że po złocie Wojciecha Nowickiego w rzucie młotem, kilka minut później doczekają się drugiego sukcesu.
Serca fanów zadrżały już na samym początku, bo Swoboda wyraźnie spóźniła start. Na całe szczęście, w pierwszym podejściu doszło do falstartu, a Polka otrzymała drugie życie w tym finale.
W powtórce Swoboda delikatnie została za rywalkami, ale w końcówce było już znakomicie: Polka wpadła na metę razem z Zaynabą Dosso i musiała czekać, co pokażą telebimy. A pokazały... srebrny medal dla naszej sprinterki! Polka była lepsza od Włoszki o cztery tysięczne sekundy.
- Dziękuję, że oglądaliście mnie tak późno. Dałam z siebie wszystko, zmęczyłam się niemiłosiernie. Nie wiem dlaczego po falstarcie pokazywali na mnie. Już się zestresowałam. Myślałam, że obok mnie na siódmym torze zawodniczka z Luksemburgu też zrobiła falstart. Jestem bardzo szczęśliwa - pomimo bardzo trudnego dnia. Nie było wszystko po mojej myśli, a jestem wicemistrzynią Europy - powiedziała Swoboda przed kamerą TVP Sport.
Złoto wywalczyła bezapelacyjna faworytka - Dina Asher-Smith (10,99 s).
Jak podał w serwisie X profil Athletics News, to pierwszy medal dla Polski w tej konkurencji od 50 lat.
Czytaj także: Wojciech, jesteś wielki! Coś Ty narobił w ostatnim rzucie?
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"