Dominik Kopeć miał nadzieję na udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu i do samego końca walczył, aby zrealizować ten cel. Tydzień temu w Kuortane uzyskał obiecujący wynik 10,09 s na 100 metrów (minimum kwalifikacyjne to 10,00 s). Aby zapewnić sobie miejsce w samolocie do Paryża, potrzebował zdobycia złota na mistrzostwach Polski, z czasem oscylującym w granicach 10,10 s. Niestety, silny wiatr w twarz uniemożliwił mu szybki bieg.
Mimo niekorzystnych warunków pogodowych, Kopeć zdobył tytuł mistrza Polski, ale z czasem 10,63 s, co nie dało mu wystarczającej liczby punktów rankingowych.
- Jak zobaczyłem, co się dzieje przed finałem, jak wszedłem w bloki i mnie cofało, to wiedziałem, że po tym biegu mogę zapomnieć o igrzyskach - mówił w rozmowie z portalem sport.interia.pl.
Sobotni mityng w ramach Warszawskiej Ligi Lekkoatletycznej miał być jego ostatnią szansą. Kopeć musiał osiągnąć czas 10,00 s lub lepszy, aby zakwalifikować się na IO. Niestety, w trakcie eliminacji doznał kontuzji mięśniowej i przekroczył linię mety po dopiero po 25 sekundach. Mimo starań i poświęceń, najważniejszą imprezę czterolecia obejrzy w telewizji.
Czytaj także: Kaczmarek podjęła ważną decyzję przed IO. Sztafeta w osłabieniu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aryna Sabalenka wróciła do treningów. Czas na trawę