Przed laty Jacques Freitag uznawany był za wielki talent. Nic w tym dziwnego, bo w 1999 roku w Bydgoszczy wywalczył tytuł mistrza świata do lat 18, a rok później stał na najwyższym stopniu podium w czempionacie do lat 20. Z kolei w 2003 roku potwierdził swoją wielką dyspozycję w Paryżu. W mistrzostwach globu uzyskał wysokość 2,35 m i sięgnął po złoty medal.
Wtedy Freitag był na szczycie. Życie nie potoczyło się jednak dla niego łaskawie. W 2013 roku zakończył karierę, a ostatnio miał problemy z nadużywaniem narkotyków i znalezieniem pracy. Jednak niewiele wskazywało na to, że Freitag poniesie śmierć w tak tragicznych okolicznościach.
17 czerwca opuścił dom matki w miejscowości Bronkhorstspruit i wtedy był widziany po raz ostatni. Tajemniczy mężczyzna, który obiecał mu pracę, miał odwieźć go do pobliskiego Booysens. Od tego czasu trwały jego poszukiwania.
Były lekkoatleta został znaleziony martwy w Pretorii. Zakrwawione ciało z widocznymi licznymi ranami postrzałowymi porzucone było niedaleko lokalnego cmentarza.
Rzecznik policji w RPA Brenda Muridili poinformowała, że sprawa traktowana jest jako morderstwo. Trwają poszukiwania sprawców.
Freitag jest rekordzistą RPA w skoku wzwyż. Jego najlepszy wynik to 2,38 m.
Czytaj także:
Znamy podział kasy za ostatni sezon w PKO Ekstraklasie. Kto zarobił najwięcej?
Media: UEFA ukarała Polskę. Za zachowanie kibiców na Euro