Ewa Swoboda to czołowa polska lekkoatletka. Specjalizuje się w biegu na 100 metrów i osiąga w nim niemałe sukcesy. Potwierdzeniem tego jest srebrny medal, jaki wywalczyła podczas tegorocznych mistrzostw Europy w Rzymie.
Start w stolicy Włoch zakończył się sukcesem, ale też i zdrowotnymi problemami, o których Swoboda chciałaby jak najszybciej zapomnieć. - Dramat, dramat - wspominała Polka.
- Po mistrzostwach Europy przez pięć dni leżałam i się nie ruszałam, bo nie mogłam. Mój żołądek po prostu odmówił posłuszeństwa. A potem zatoki, choć to normalne. Mam nadzieję, że teraz nic się już nie przytrafi, a do igrzysk będę mogła potrenować, jak trzeba. Jedzenie, stres, nerwy. Bo wszystko buzowało - ze zdenerwowania, jak to było źle zrobione - powiedziała Swoboda.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Zmierzch Cristiano Ronaldo? Eksperci bez wątpliwości
Co tak zdenerwowało czołową sprinterkę świata? Wyznała, że największym problemem była medalowa dekoracja, która zaplanowana byłą na godzinę 23:20. Następnego dnia rano odbywały się eliminacje sztafety 4x100 metrów.
- Nie mogłam nacieszyć się tym medalem z moimi przyjaciółmi, rodzicami. Nawet na kamerce. Musiałam ten medal odłożyć w kąt i zapomnieć, że go odebrałam. Bo na drugi dzień trzeba było wcześnie wstać na eliminacje sztafety. Nie udało mi się zregenerować - dodała.
Teraz Swoboda przygotowuje się do startu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Te rozpoczną się 26 lipca i potrwają do 11 sierpnia.
Czytaj także:
Eksplozja formy Fajdka. Paweł, co Ty wyprawiasz?
Miała potężną stratę. Spójrz, co zrobiła Kaczmarek