Przeczytała wywiad ze swoim trenerem. "Co to ma być?!"

Getty Images / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic
Getty Images / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic

- Notorycznie słyszę: "dziecko, daj sobie spokój, ile można, po co ci to?". Nie ukrywam, że strasznie mnie to irytuje - mówi nam Justyna Święty-Ersetic przed występem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Jeśli sezon olimpijski, to u Justyny Święty-Ersetic nie może być nudy.

Polska gwiazda biegu na 400 metrów ma za sobą zwariowane miesiące. Z jednej strony udane mistrzostwa świata na Bahamach, z drugiej nie do końca satysfakcjonujące ją wyniki indywidualne i występ na mistrzostwach Europy w Rzymie.

Z kolei już ostatnie tygodnie, jak sama mówi, były dla niej szalone. Wszystko przez pogoń za rankingiem olimpijskim, by na igrzyskach w Paryżu wystąpić nie tylko w sztafecie 4x400 metrów.

Udało się, była mistrzyni Europy wystąpi w stolicy Francji w biegu indywidualnym. Do tego sztafeta mieszana i sztafeta kobiet 4x400 metrów.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Oskarżyła Świątek o nieszczerość. "Collins miała problem sama ze sobą"

W rozmowie z WP SportoweFakty Święty-Ersetic ujawnia swoje cele na Paryż, określa szanse  na zdobycie kolejnego olimpijskiego medalu, a także ujawnia, który wywiad jej trenera Aleksandra Matusińskiego sprawił, że otworzyła szerzej oczy.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty: Przyjechałaś do Paryża nie tylko jako członkini i mocna część sztafety 4x400 metrów, do końca okresu kwalifikacji czekałaś też na decyzję dot. twojego startu indywidualnego. I udało się. Co poczułaś, gdy okazało się, że wystartujesz także na 400 metrów?

Justyna Święty-Ersetic: Przede wszystkim ulgę i ogromne szczęście. Ostatnie dni przed decyzją były szalone, to był dla mnie zwariowany pościg za rankingiem i strasznie się ucieszyłam, że się udało. Teraz po prostu nic nie muszę, z przyjemnością czekam na start.

Cel na start indywidualny?

Pobiec najlepszy wynik w sezonie, po prostu. Wierzę, że tak będzie.

Odczuwasz już stres?

Nie, większego stresu jeszcze nie odczuwam, może pojawi się w ostatnich godzinach przed startem.

Jesteś chyba jednak zawodniczką, której taki stres pomaga, a nie przeszkadza?

Zdecydowanie tak. Sam start na takiej imprezie jak igrzyska olimpijskie dodatkowo mnie mobilizuje i nakręca. Wtedy czuję się najlepiej i jestem gotowa do startu.

W niedawnym wywiadzie dla TVP Sport powiedziałaś, że w tym sezonie miałaś problemy ze znalezieniem motywacji. Rozwiniesz myśl?

Po prostu w tym sezonie przeżywałam dużą sinusoidę jeśli chodzi o moje wyniki. Raz było dobrze, potem do bani, bywałam bardzo podbudowana jednym rezultatem, a potem nagle ta wiara ulatywała i spadała. Ale teraz już jest z tym dużo lepiej.

"Kiedy planujesz zakończenie kariery?". Denerwują cię takie pytania?

Z jednej strony je rozumiem, ale przecież nie dawałam jasnych sygnałów, że po igrzyskach w Paryżu zamierzam kończyć karierę. I będę to podkreślała - nie mam żadnego deadline'u swojej kariery. Skupiam się tylko na igrzyskach.

Ile razy od igrzysk w Tokio słyszałaś: "Justyna, po co ci te stresy i ból? Odpuść, wszystko już masz"?

Oj, słyszę to notorycznie. "Dziecko, daj sobie spokój, ile można, po co ci to?". Nie ukrywam, że strasznie mnie to irytuje i często demotywuje. Wiem jednak, że bliskie osoby martwią się o mnie, chcą dla mnie jak najlepiej i zawsze będą mnie wspierać. Ci najbliżsi wiedzą, że mnie to kosztuje, ile nerwów mi napsuły ostatnie lata.

Kilka miesięcy temu twój szkoleniowiec Aleksander Matusiński był bohaterem naszego cyklu "Trenerzy mistrzów". I powiedział m.in. tak: "Czasami jestem wkurzony, jak kiedyś na przykład na Justynę. Zastanawiam się, czego ona ode mnie chce, o co jej chodzi. Żona, była sprinterka, wiele razy przypominała: Justyna ma teraz dużo stresu, przed nią zawody, zaraz wyjeżdża, musi iść na paznokcie, do fryzjera, a ty jej zmieniasz godziny zajęć?! Pamiętaj jedno: kobiecie nie zmienia się harmonogramu dnia!".

Jezu, ten wywiad był po prostu straszny! Pierwsze co zrobiłam, gdy to przeczytałam, to wysłałam trenerowi rzut ekranu z pytaniem: co to ma być?! Haha, trener zrobił ze mnie tipsiarę, która lata od fryzjera do fryzjera, a przecież tak nie wygląda! A po prostu nikt nie lubi, gdy nagle zmienia mu się godzinę treningu, i to jeszcze w ostatniej chwili. Trener swoje usłyszał, powiedziałam mu, że jeszcze jeden taki wywiad to popamięta!

Mała zabawa, mówisz pierwsze co ci przychodzi do głowy. Londyn 2012?

Ciarki.

Rio 2016?

Rekord życiowy w półfinale.

Tokio 2021?

Spełnienie marzeń.

Muszę zapytać o przyszłość sztafety po igrzyskach w Paryżu. Doświadczone sprinterki twierdzą, że nie ma siły i zrobi się wyrwa, gdy one zakończą kariery. Z kolei młodsze są głodne startów, przekonują, że nie musi być tak źle i są gotowe. 

Ja muszę stanąć po środku. Z jednej strony mamy naprawdę mocną sztafetę, są fajne młode dziewczyny, taka Anastazja Kuś biega po prostu rewelacyjnie, a ma dopiero 17 lat! Jednak trzeba pamiętać, że jest na razie w niższej kategorii wiekowej. A o medale na wielkich imprezach trzeba biegać jeszcze szybciej.

Chciałabym się mylić, ale młodsze dziewczyny będą musiały się jeszcze otrzaskać, stworzyć team, tak jak my. Potrzeba będzie paru lat na złapanie doświadczenia, będą też pewnie gorsze momenty, które jednak cię wzmacniają i scalają ekipę. Wierzę jednak, że wielkiej wyrwy nie będzie.

Mało kto pamięta, ale wy też przeszłyście swoją drogę, nie od razu przyszły sukcesy. Na MŚ w 2013 i 2015 roku nie było finału, na mistrzostwach Europy też lądowałyście poza podium. 

Dokładnie, ciężko to wszystko zgrać od razu, potrzeba czasu. Wiem z doświadczenia, że nic nie przychodzi na już.

Na koniec, pierwsze pytanie z tych łatwiejszych, Natalia Kaczmarek zdobędzie medal olimpijski w biegu indywidualnym?

Tak!

Drugie tylko trochę trudniejsze: czy Justyna Święty-Ersetic wróci z Paryżu z medalem?

Uhh, chciałabym bardzo. Zdaję sobie sprawę, że to będzie bardzo trudne. Cały świat poszedł do przodu, także Europa. Na 400 metrów mamy w tym momencie fenomenalny poziom, jest cała grupa niesamowitych sprinterek. Ale nie chcę nas skreślać, wiem, że jeszcze w tym sezonie nie pokazałyśmy tego, na co nas stać. Umiemy walczyć i mobilizować się w najważniejszym momencie.

Trzeba jednak powiedzieć wprost - o medal w Paryżu będzie trudniej niż w Tokio.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty