Za Jemimą Montag jeden z największych sukcesów w karierze. W chodzie sportowym na 20 kilometrów sięgnęła po brązowy medal olimpijski. Na mecie nie ukrywała radości oraz wzruszenia.
Australijka cały dystans szła z bransoletką na ręce. Okazuje się, że jest ona zrobiona ze złotego naszyjnika jej babci Judith, która przeżyła Holokaust. Była w obozie zagłady w Auschwitz. - Ona jest zawsze ze mną - powiedziała Montag.
Babcia Australijki zmarła tuż przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio, które ze względu na pandemię koronawirusa odbyły się w 2021 roku. W dodatku nigdy nie opowiedziała rodzinie swoich przerażających przeżyć z czasów II wojny światowej.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Świątek nie chciała rozmawiać z mediami. "Bardzo emocjonalnie podchodzi do porażek"
Swoją rodzinną historią Montag podzieliła się z agencją AFP. - Pod koniec Holokaustu przez wiele dni maszerowali przez śnieg, w mrozie, w małych sandałkach i niemal bez ubrań - opowiedziała medalistka olimpijska.
- Ona i jej siostry wzięły paski, związały sobie nadgarstki i powiedziały, że albo przejdą przez to razem, albo wcale. Wyobrażam sobie, jak się chodzi po lodzie, nie wiedząc, kiedy będzie następny posiłek i czy się przeżyje - dodała.
- Moja babcia zawsze jest ze mną, a Paryż był dla niej miejscem naprawdę wyjątkowym. Miała wielką odporność, była twarda i te cechy przekazała mojemu ojcu - dodała.
Szczegóły z pobytu w Auschwitz babcia Montag nigdy nikomu nie opowiedziała. Chodziarka zleciła swojemu przyjacielowi, polskiemu chodziarzowi, tłumaczenie jej listów miłosnych. Była pod wrażeniem tego, co przeżyła jej babcia w obozie.
- W niektórych listach i wpisach w dzienniku pisała o tym, że próbuje przetrwać kolejną godzinę i kolejny dzień, aby spotkać się z tatą przy bramie z kawałkiem chleba - wspomina.
Montag dodała, że bransoletka z biżuterii babci była dla niej dodatkowym bodźcem, który pomógł jej w wywalczeniu medalu.
Czytaj także:
Zdziebło zabrała głos. Wiemy, co dokładnie wydarzyło się w Paryżu
Co tam się działo? Ogromne nerwy polskich młociarzy