Trzy lata temu w Tokio polska sztafeta mieszana 4x400 metrów w składzie Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic i Kajetan Duszyński zaskoczyła wszystkich, zdobywając złoty medal na igrzyskach olimpijskich.
Już przed igrzyskami w Paryżu wiedzieliśmy, że powtórzenie tego sukcesu będzie niezwykle trudne. Nasza najlepsza zawodniczka na tym dystansie, Natalia Kaczmarek, zrezygnowała z udziału w sztafecie mieszanej.
W piątkowych eliminacjach Polacy wystawili następujący skład: Maksymilian Szwed, Marika Popowicz-Drapała, Karol Zalewski oraz Justyna Święty-Ersetic. Biało-Czerwoni dobiegli na piątym miejscu, a później okazało się, że z czasem uzyskali awans do sobotniego finału.
W sobotnim finale Polska dokonała jednej zmiany i wystawiła skład: Szwed, Święty-Ersetic, Zalewski oraz Alicja Wrona-Kutrzepa (zastąpiła Popowicz-Drapałę, która doznała urazu).
Biało-Czerwoni w osłabieniu nie byli w stanie zagrozić czołowym reprezentacjom i wmieszać się do walki o wysoką lokatę. Szwed przekazywał pałeczkę Święty-Ersetic na przedostatnim miejscu. Przez chwilę wydawało się, że Zalewski będzie w stanie "podciągnąć", bo Polacy awansowali nawet na piątą lokatę. Ale tylko na moment. Reprezentacja Polski ostatecznie zajęła w finale ostatnie, ósme miejsce (czas 3:12,39 s).
Po złoto sięgnęła reprezentacja Holandii, a wszystko dzięki fenomenalnemu finiszowi Femke Bol. Srebro dla USA, brąz dla Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: Swoboda nie wytrzymała. Polały się łzy
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Brąz Świątek sukcesem czy niedosytem? "Trzeba zmienić narrację"