Ważnym punktem sobotniego wieczoru na igrzyskach olimpijskich w Paryżu był finał biegu na 100 metrów kobiet. Rywalizacja sprinterek zawsze wiąże się z ogromnymi emocjami. Bardzo mało brakowało, aby walka o miano najszybszej kobieta świata odbyła się z udziałem Ewy Swobody. Polce do awansu do finału zabrakło jednak... 0.01 s.
Wielką nieobecną w biegu o medal była również niekwestionowana gwiazda tego dystansu. Mowa o Jamajce Shelly-Ann Fraser-Pryce, czyli 8-krotnej medalistce olimpijskiej. "Kieszonkowa rakieta" ma w dorobku złoto na 100 metrów wywalczone w Pekinie w 2008 roku oraz cztery lata później w Londynie.
W sobotnie przedpołudnie 37-letnia zawodniczka pewnie przeszła eliminacje. Ku wielkiemu zaskoczeniu utytułowana jamajska sprinterka nie pojawiła się jednak na starcie wieczornego półfinału. Wywołało to ogromną konsternację.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ten obrazek z Paryża zapadnie mu w pamięci. "Ikoniczne"
Okazało się, że Fraser-Pryce doznała kontuzji podczas rozgrzewki, o czym poinformował szef jamajskiej delegacji Ian Kelly. Nie zdradził jednak szczegółów urazu zawodniczki. Dodatkowo 37-latka miała problemy z wejściem na tor rozgrzewkowy. Organizatorzy potwierdzili, że taka sytuacja miała miejsce, a wszystko dlatego, że sprinterka chciała skorzystać z niewłaściwej bramy. Po przekierowaniu do odpowiedniego wejścia Jamajka została wpuszczona.
Mimo braku Fraser-Pryce, która cały czas prezentuje świetną dyspozycję i waleczność, emocji w finale biegu na 100 metrów nie brakowało. Złoto wywalczyła Julien Alfred, która zaprezentowała znakomitą dyspozycję i nie dała rywalkom szans. Zapisała się tym samym na kartach olimpijskiej historii, bowiem zdobyła pierwszy krążek dla Świętej Łucji.
Zobacz także:
Zdjęcia Snoop Dogga z igrzysk niosą się po sieci. W takim stroju przyszedł na zawody
Rekord kraju i trzy rekordy życiowe! Świetna postawa Polek
Śmierdzi to na kilometr. Pewnie po olimpiadzie okaże się, że pewien jamajski specyfik stał Czytaj całość