Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Tuż po kontuzji odniesionej na mistrzostwach Polski w Bydgoszczy przyznała pani, że zamierza przygotowywać się do ostatniego biegu w karierze. Ostatecznie nie wróciła pani na bieżnię.
Anna Kiełbasińska, wicemistrzyni olimpijska w sztafecie mieszanej 4x400 metrów: Bardzo chciałam to zrobić. Niestety podczas Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej było to niemożliwe ze względu na przepisy. Musiałam się zadowolić wspólnym, honorowym biegiem z Małgorzatą Hołub-Kowalik. Gdy wysiadłam z samochodu, od razu poprosiłam Gosię, żebyśmy sobie razem pobiegły. Bardzo tego potrzebowałam. Tak bardzo chciałam pobiec na tej bieżni, że spontanicznie zdecydowałyśmy się przebiec pomiędzy orkiestrą.
To prawda, że miała pani także inny pomysł na organizację własnego zakończenia kariery?
Gdy stało się jasne, że nie dam rady pojechać do Paryża jako zawodniczka, praktyczne od razu zajęłam się organizacją własnego mityngu pożegnalnego w Sopocie. Ale ostatecznie nie znalazłam na to funduszy. Wtedy spadła mi motywacja do trzymania formy i kolejnych treningów. Coraz mocniej zaczęłam myśleć o nowym życiu i zdałam sobie sprawę, że najlepiej będzie dać mojemu ciału moment, by w końcu odpoczęło.
Ile pieniędzy ostatecznie zabrakło, by zrobiła pani własny mityng?
Miałam już gotową całą koncepcję i chciałam to zrobić z pompą. Okazało się jednak, że do realizacji tego planu jest potrzebny naprawdę duży budżet. Chcieliśmy ściągnąć zagraniczne gwiazdy, wybitnych zawodników, z którymi miałam okazję trenować i rywalizować przez te wszystkie lata. Wierzyłam w ten projekt, ale ostatecznie okazało się, że mieliśmy zbyt mało czasu i trudno nam było znaleźć sponsorów takiego wydarzenia. Niestety mało kto był zainteresowany.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
Była pani mocno zawiedziona takim podejściem sponsorów?
Nie poddałam się jeszcze i bardzo chciałabym dokończyć ten projekt. Może już nie w formie mojego pożegnania, ale chcę zorganizować mityng lekkoatletyczny w Sopocie. Pomysł jest naprawdę fajny i wierzę, że może niedługo uda się go zrealizować.
Mówi się, że łatwiej zakończyć karierę, gdy ma się pewność, co chce się dalej robić w życiu. Pani nowym zadaniem będzie komentowanie lekkoatletyki czy szuka pani czegoś innego?
Ekspertem pewnie będę mogła być do końca życia i to mnie zupełnie nie ogranicza. Nie jest to jednak praca na pełen etat, a ja chcę pracować więcej. Lubię działać i chcę się realizować w kilku rolach. Mam już kilka propozycji, a na razie daję sobie jeszcze trochę czasu, by odpocząć. Nie chcę się spieszyć.
A jak oglądało się igrzyska w Paryżu, w których start był pani wielkim marzeniem? Zamiast jednak na bieżni pojawiła się pani "tylko" w studio TVP Sport.
Właśnie tam poczułam, że jestem pogodzona z zakończeniem kariery. Proszę mi uwierzyć, że nawet przez chwilę nie było we mnie zazdrości czy smutku. Komentując zmagania innych, ani przez moment nie pomyślałam: "Dlaczego mnie tam nie ma?". Przyjęłam to zupełnie spokojnie i szybko wczułam się w nową rolę. Cieszyłam się występami innych i niczego mi nie brakowało. Sama byłam zdziwiona, że tak szybko przeszłam tę transformację.
Samo zakończenie kariery na Stadionie Śląskim było smutnym wydarzeniem czy jednak radosnym?
To był radosny dzień. Oczywiście wróciło wiele wspomnień, ale wiem, że jestem usatysfakcjonowanym sportowcem. Ostatnio coraz częściej zaczęłam myśleć, że już wyrosłam ze sportu. Chodzi o to, że po prostu zdałam sobie sprawę, że na tym etapie życia zrobiłam już wszystko, co mogłam. Jestem z siebie dumna i wdzięczna za te wszystkie sukcesy. Czuję, że chcę iść dalej i rozwijać się już trochę w innych kierunkach.
Co to znaczy?
Potrzebuję nowych wyzwań i pola do popisu. W ostatnim czasie praktycznie codziennie czułam, że bardzo chcę nadejścia nowego etapu. Bardzo długo walczyłam, by pojechać do Paryża jako zawodniczka, ale niestety nie była to walka z rywalkami na bieżni, a z bólem i kontuzją. Nie miałam szans, więc szybko pogodziłam się z losem. Byłam zaskoczona, że to oficjalne pożegnanie aż tak mocno mnie zestresowało. Chciałabym powiedzieć kibicom bardzo dużo, podziękować wszystkim, którzy pomogli mi w realizacji marzeń. Zdawałam sobie jednak sprawę, że to nie jest ten czas.
Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Smutne sceny w Chorzowie. Tylko jednej osobie świat nie odjechał
Gdy tylko pokazali go na telebimie rozpoczęły się gwizdy
Sztafeta mieszana zdobyła złoty medal,jednak P.Ania nie biegła w niej.
Srebrny medal zdobyła w sztafecie 4x400 kobiet!