Póki co tegoroczne mistrzostwa świata w Tokio nie układają się po myśli Biało-Czerwonych. Obecnie w klasyfikacji medalowej uwzględnionych jest ponad 30 państw, lecz na próżno w tym gronie szukać Polski. Ze swojego występu zadowolony nie jest m.in. Marcin Krukowski.
33-latek udział w mistrzostwach zakończył na etapie eliminacji. Odległość 80,29 m nie pozwoliła mu znaleźć się w gronie dwunastu finalistów (przypomnijmy, że Krukowski jest rekordzistą Polski z wynikiem 89,55 m). W Tokio do takiego rezultatu nawet się nie zbliżył.
ZOBACZ WIDEO: Poruszający moment. Po zawodach chłopiec podszedł do polskiej mistrzyni
Po nieudanym dla siebie występie sportowiec stanął przed kamerami Telewizji Polskiej i udzielał odpowiedzi na pytania. Krukowski wskazał też przyczynę słabego wyniku. Jak się okazuje, jego sprzymierzeńcem nie był stan nawierzchni na obiekcie w Tokio.
- Tak jest, takie g***o kładą wszędzie. Wiadomo, mogę próbować zmienić technikę rzutu, ale to nie jest takie proste. 25 lat trenujesz po to, żeby udoskonalać coś, robić coś jak najlepiej, a nagle to ty musisz się zmienić, bo się zmieniło podłoże, na którym rzucasz. To nie jest normalne - mówił wyraźnie wzburzony.
Krukowski zaznaczył, że problem z nawierzchniami jest także na innych obiektach, które powstawały w ostatnich latach.
- Sprawia problem na każdym stadionie, na którym jest położony po 2021 roku. Coś się zmieniło, jakaś technologia i tak jest. Nie wiem, co z tym zrobić. Dzisiaj wymęczyłem 80 metrów - podkreślił.
Mimo niepowodzenia Krukowski nie załamuje się i już wybiega myślami do startu na przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Gospodarzem imprezy będzie wówczas Birmingham.
W finale rzutu oszczepem w Tokio zobaczymy innego Polaka, Dawida Wegnera, który w eliminacjach pobił rekord życiowy i uzyskał czwarty wynik w stawce.
albo był gotowy albo nie z tego wynika że NIE!
tartan mu przeszkadza ,a innym nie