Rewolucyjna zmiana przed wielką imprezą w Polsce. Oto co może się stać

Getty Images / Na zdjęciu: Natalia Bukowiecka
Getty Images / Na zdjęciu: Natalia Bukowiecka

- To może sprawić, że wyniki będą jeszcze bardziej nieprzewidywalne - mówi trener Marek Rożej, komentując zmiany ws. finałów biegu na 400 metrów, które będą obowiązywać na HMŚ w Toruniu. Dla kibiców szykuje się duża nowość.

W tym artykule dowiesz się o:

Marzec 2026 roku, Halowe Mistrzostwa Świata w Toruniu, walka o medale w biegu na 400 metrów kobiet. Natalia Bukowiecka wbiega na metę na pierwszym miejscu, polscy kibice na trybunach szaleją. Złoto dla naszej sprinterki? Wcale nie, Polka ostatecznie zajmuje czwarte miejsce.

Nierealny scenariusz? Niekoniecznie - i to nie dlatego, że start naszej gwiazdy na HMŚ w Toruniu wciąż jest niepewny.

W środę World Athletics ogłosiło zmiany dotyczące także najważniejszej imprezy przyszłorocznego sezonu halowego na świecie. Najwięcej kontrowersji wzbudziła ta dotycząca finałów biegu kobiet i mężczyzn na 400 metrów.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

Do tej pory wszystko było jasne: do finału, decydującego o medalach, awansowało sześciu najlepszych sprinterów i sprinterek. Najlepszy w ostatecznym biegu zdobywał złoto. W Toruniu będzie inaczej.

Otóż według nowego regulaminu, finał będzie składał się z dwóch serii, w każdej z nich wystartuje czterech zawodników. I wyznaczenie najlepszych odbędzie się przez porównanie wyników z obu serii.

To rewolucyjna zmiana jak na imprezę tej rangi, która może być nowa zwłaszcza dla polskich kibiców. Powód takiego rozwiązania?

Minimalizacja wpływu toru na wyniki biegu na 400 m w hali. A ten jest bardzo duży: trafienie na najbardziej wewnętrzny, pierwszy tor, bardzo ogranicza szanse walki o zwycięstwo. Zwłaszcza jeśli sprinter lub sprinterka nie ma mocnego początku, wtedy zostaje z tyłu. A wyprzedzanie w hali jest niezwykle trudne.

Co na to polskie środowisko? Na razie trudno szukać wielkiego optymizmu.

- Powiem szczerze, że ciężko to będzie nazwać finałem, bardziej będą to serie na czas - komentuje dla WP SportoweFakty trener Natalii Bukowieckiej Marek Rożej. - Biegi w hali i tak są nieprzewidywalne, nie biega się do mety po jednym torze. Teraz tym bardziej końcowe wyniki mogą być zaskakujące, wcale nie musi wygrać faworyt.

Według trenera najlepszej polskiej biegaczki na 400 metrów, kluczowe będą zasady awansu do dwuseryjnego finału.

- Tego jeszcze nie wiemy, czy w jednym biegu będą cztery najlepsze sprinterki z półfinałów, a w kolejnym reszta, czy będą rozstawienia. Tak czy inaczej, konkurencja straci na atrakcyjności dla kibiców, zabierze im emocje. Sami zawodnicy na mecie pierwszego biegu nie będą wiedzieli, czy choć wygrali, to są mistrzami świata, czy nie. Samo słowo finał straci na znaczeniu - zauważa doświadczony szkoleniowiec.

Specyfika biegu na 400 metrów w hali rzeczywiście jest taka, że po 200 metrach, przy zejściu do wewnętrznego toru, często dochodzi do przepychanek i walki na łokcie, co ma potem spory wpływ na końcowy wynik. Może być więc tak, że faworytki będą się przepychać, tracić na to setne sekundy i ostatecznie uzyskiwać gorszy czas niż w stosunkowo słabszym biegu, w którym takich przepychanek zabraknie.

- Rzeczywiście, nie będzie to do końca sprawiedliwe. Jeśli World Athletics chciało koniecznie szukać zmian i minimalizować wpływ torów na końcowy wynik, to może trzeba było sprawić, że do finału awansuje czterech najlepszych sprinterów - mówi Rożej.

- Najważniejsze, żeby były jasne przepisy, żeby sportowcy je rozumieli. Czyli kto i dlaczego awansuje do której serii, czy będzie się opłacało wygrywać swoje serie półfinałowe, czy nie - mówi nam Janusz Rozum, sędzia klasy międzynarodowej, przewodniczący zespołu ds. ratyfikacji rekordów Polski w Polskim Związku Lekkiej Atletyki.

Pojawiają się głosy, że dobrze byłoby przetestować takie rozwiązanie w Polsce jeszcze przed HMŚ w Toruniu. Czy jest to możliwe?

- Jest to pewien rodzaju eksperyment. Czy nie powinno się zrobić najpierw testu takiego rozwiązania? Teoretycznie można by było, na przykład na Halowych Mistrzostwach Polski, to mogła by być próba generalna. Ale to świeża sprawa, na pewno World Athletics nie może nas do niczego zmusić - przekonuje.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści