Polski medalista MŚ przyznaje: Oszukiwałem trenera

W 2006 roku zdobył nagrodę Złote Kolce, był srebrnym medalistą halowych mistrzostw świata, brązowym medalistą mistrzostw Europy. Potem było już coraz gorzej. W rozmowie z Gazetą Wrocławską lekkoatleta Daniel Dąbrowski przyznaje, że jest leniem.

W tym artykule dowiesz się o:

- 2007 rok nie był jeszcze taki zły, zdobyłem mistrzostwo Polski i brąz MŚ. W pewnym momencie trener Józef Lisowski i mój klubowy opiekun z Łodzi - Krzysztof Węglarski troszeczkę się jednak rozdzielili, nie wiem czemu, i to był początek kłopotów. Trenowałem już wyłącznie na planach Węglarskiego, zaczęły się kontuzje, przeciążenia, aż w końcu konieczna była artroskopia stawu skokowego. Miałem sześć tygodni na przygotowania do igrzysk w Pekinie, gdzie dostałem takie baty indywidualnie, że w sztafecie już nie wystąpiłem. No i przyszła załamka psychiczna - powiedział 400-metrowiec.

27-letni lekkoatleta przyznał, że przyczyną jego problemów były braki w treningach, których unikał. - I tak troszkę okłamywałem trenera, że ćwiczyłem, a nie ćwiczyłem. Efekt był taki, że w 2009 roku przebiegłem 400 metrów w 47,42 przy życiówce 45,33. Zgrupowania rozpoczynałem na świeżości, pierwsze dwa, trzy dni okazywały się niezłe, ale później było już tylko gorzej, brakowało wcześniejszego przygotowania. Na 200 m uzyskałem 23,05, a przecież mój najlepszy wynik to 20,74 - przypomniał.

Więcej w Gazecie Wrocławskiej.

Komentarze (0)