Kamila Lićwinko: Rekordów nie bije się na zawołanie

Halowa mistrzyni świata z Sopotu dość niespodziewanie ukończyła zmagania w IX Opolskim Festiwalu Skoków dopiero na trzecim miejscu. - Ogólnie oceniam swój start jako bardzo dobry - skomentowała.

W tym artykule dowiesz się o:

Lićwinko ukończyła mityng z rezultatem 1,94 m, przegrywając o 2 centymetry z reprezentantką Uzbekistanu Swietłaną Radziwił oraz Ukrainką Oksaną Okuniewą. - Czuję trochę złości sportowej ze względu na to, że nie udało mi się skoczyć 1,98 m, a nie z tego powodu, iż nie wygrałam czy nie poprawiłam rekordu Polski. Rekordów kraju nie bije się na zawołanie. Warunki na skoczni były bardzo korzystne, czułam się dobrze, byłam blisko, ale trochę za mocno chciałam - powiedziała zawodniczka KS-u Podlasia Białystok.
[ad=rectangle]
Strategia obrana przez skoczkinię w opolskim mityngu różniła się od reszty zawodniczek, które ukończyły zmagania w czołowej czwórce. Reprezentantka Polski kolejno podnosiła sobie w końcówce poprzeczkę o 4 cm, podczas gdy jej rywalki robiły to samo co 2 cm.

- To nie była żadnego rodzaju taktyka, mając wpływać na przeciwniczki, tylko nasze założenie na ten konkurs. Na konkursach mistrzowskiej rangi wysokości idą co 4-5 cm i jest to dobry trening przed takimi zawodami. Zrobiliśmy to też z oszczędności dla mojej nogi, która jest już bardzo zmęczona. Mam już za sobą dużo konkursów w bardzo krótkim czasie. Rozpoczęłam pod koniec maja w Eugene i do występu w Opolu startowałam praktycznie po dwa razy w tygodniu - wyjaśniła Polka.

Pomimo odczuwania dyskomfortu, Lićwinko nie zamierza pozwalać sobie na chwilę wytchnienia. - Sportowcy nie mają odpoczynku. W niedzielę przede mną start w drużynowych mistrzostwach Europy, a dwa tygodnie później czeka mnie start w Diamentowej Lidze w Lozannie. Grafik więc cały czas napięty - zakończyła złota medalistka halowych mistrzostw świata 2014.

Źródło artykułu: