Kolejny kandydat na prezesa PZLA

- Organizując wielkie, lekkoatletyczne zawody w Bydgoszczy doszedłem do wniosku, że to co udało się w skali mikro, warto teraz powtórzyć w skali makro. Dlatego zgłaszam moją kandydaturę na prezesa PZLA - ogłosił Krzysztof Wolsztyński, dotychczasowy szef związku w województwie kujawsko-pomorskim. To już trzeci kandydat na fotel prezesa, który w styczniu zwolni Irena Szewińska.

Wojciech Potocki
Wojciech Potocki

Do wyborów nowych władz PZLA został jeszcze miesiąc z małym hakiem, a kandydatów na fotel prezesa przybywa. Pierwszy karty odkrył Jerzy Skucha, popierany przez Jacka Kazimierskiego i grupę lekkoatletów związanych z Pedro`s Teamem. Niedawno w blokach startowych pojawił się także Wiesław Wilczyński, dyrektor Biura Sportu Urzędu Miasta St. Warszawy, a w poniedziałek, zupełnie niespodziewanie, zgłosił swoją kandydaturę Krzysztof Wolsztyński, 50 letni prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki i dotychczasowy wiceprezes PZLA.

Dziennikarze, którzy pojawili się na konferencji prasowej w warszawskim hotelu Marriott usłyszeli najpierw obszerne sprawozdanie z imprez, które w mijającym roku Wolsztyński zorganizował w Bydgoszczy. Trzeba przyznać, że ma się czym pochwalić. Piękny stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka stał się areną Mistrzostw Świata Juniorów oraz jednego z największych mityngów Tamex Cup.

- Obie imprezy odbiły się szerokim echem na całym świecie, a my zbieraliśmy wiele gratulacji od najwyższych przedstawicieli IAAF - informował Krzysztof Wolsztyński, który zapowiedział, że już niedługo zostanie zgłoszona kandydatura Bydgoszczy do organizacji mistrzostw świata seniorów w 2014 roku. - Jeszcze wcześniej, bo w roku 2010 chcemy zorganizować drużynowy Puchar Europy - dodał prezes KPZLA i główny organizator wszystkich tych lekkoatletycznych imprez.

- By wszystkie te plany udało się zrealizować, potrzebne jest wsparcie całej lekkoatletycznej federacji, a na razie poza deklaracjami, nic się nie dzieje. Sami dbamy o promocję naszej dyscypliny i jak widać w Bydgoszczy to się udaje - tłumaczył Wolsztyński i przytoczył kilka liczb. Okazało się, że informacje o największych zawodach z 12. Mistrzostwami Świata Juniorów na czele, najczęściej pojawiały się w naszym portalu SportoweFakty.pl. Na 124 relacje, które ukazały się w portalach internetowych, aż 64 były dziełem redaktorów SportoweFakty.pl!

Kiedy wszyscy zaczęli już chować długopisy i dyktafony, Krzysztof Wolsztyński, jak w dobrym filmie Hitchcocka, wypalił: - Postanowiłem zgłosić swoją kandydaturę w zbliżających się wyborach prezesa PZLA! Myślę, że moje osiągnięcia organizacyjne w Bydgoszczy trzeba jak najszybciej upowszechnić na terenie całego kraju. To co udało się w skali mikro, jest możliwe, a nawet konieczne do wykonania w skali makro - mówił nowy kandydat, na prezesa PZLA. Uznał on jednocześnie, że ostatnie cztery lata, które spędził na stanowisku wiceprezesa związku, jego porażką, bo w żaden sposób nie mógł wcielać w życie swoich pomysłów. - Dlatego chciałbym realizować moje cele, jako prezes - stwierdził i uznał, że najważniejsze będą: poprawa wizerunku związku, działania promujące lekkoatletykę w kraju i na świecie, nowa, przeźroczysta polityka finansowa oraz integracja wszystkich, którym na sercu leży dobro "królowej sportu".

- Nie wiem czy zagłosuję na niego. Są inni kandydaci i na razie tylko przysłuchuję się ich obietnicom. Musze przyznać, że żaden z nich jeszcze mnie nie przekonał na tyle bym, mógł powiedzieć – tak, to będzie dobry prezes - ocenił Szymon Ziółkowski, który z rąk Wolsztyńskiego otrzymał statuetkę przyznaną mu dla osobowości roku 2008. - Nie mogłem odebrać jej na bydgoskiej Gali Lauru Królowej Sportu, ale to nie znaczy, że popieram prezesa w jego wyścigu do fotela szefa PZLA. Owszem jestem poznańskim delegatem na zjazd, ale jako zawodnika najbardziej interesuje mnie, kto zostanie szefem szkolenia, czy dyrektorem generalnym. Z tymi osobami spotykamy się jednak najczęściej - tłumaczył mistrz olimpijski z Sydney .

- Myślę, że o tym na kogo będę glosował zadecyduję dopiero na zjeździe w Spale. W przeciwieństwie do Marka Plawgo, który już poparł Jerzego Skuchę, będę oczekiwał od kandydatów wielu konkretów. W tym także tych dotyczących rozwiązań personalnych w PZLA - dodał "Szymek".

Sam Wolsztyński przyznał, że bierze pod uwagę swoją porażkę. - W takiej sytuacji poproszę moich zwolenników, by glosowali na Jerzego Skuchę, bo uważam, że nasze programy są bardzo zbieżne - zakończył trzeci już kandydat na prezesa PZLA.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×