Paweł Fajdek dementuje: Nie zgubiłem medalu

Paweł Fajdek zabrał głos w sprawie "afery medalowej", którą żyją we wtorek światowe media. Świeżo upieczony mistrz świata w rzucie młotem stanowczo zdementował doniesienia angielskiej prasy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Angielski "The Independent" poinformował, że świętując zdobycie złotego medalu, Paweł Fajdek zbyt mocno zabalował, a za kurs taksówką do hotelu miał zapłacić dopiero co wywalczonym krążkiem. Inne źródła podawały, że Fajdek nie chciał uiścić opłaty medalem MŚ, ale był tak pijany, że po prostu zostawił go w taksówce.
We wtorek popołudniu głos w sprawie zajścia zabrał główny zainteresowany, który stanowczo zdementował pojawiające się w zagranicznej prasie informacje. "Nie można zgubić rzeczy, o której wiemy gdzie się znajduje. Przy dużej euforii i zamieszaniu, jakie było pod hotelem spowodowane sporym zainteresowaniem moją osobą, jak i chęcią zrobienia sobie ze mną zdjęcia, kierowca taxi najprawdopodobniej nieświadomie odjechał z moją własnością" - relacjonuje nasz mistrz.

"Ponadto nie można nazwać kogoś pijanym, zataczającym się biednym sportowcem i rozsiewać durne plotki w momencie, gdy żadnej z osób, które to wszystko rozdmuchały, nie było w danym miejscu. Reakcja mediów Chińskich była logiczna: nie chcieli opisać winy swojego obywatela, dlatego najłatwiej winą obarczyć drugą stronę" - kontynuuje Fajdek.

Drodzy czytelnicy tego posta :) na wstępie zaznaczę, że nie można zgubić rzeczy o której wiemy gdzie się znajduje ;)...

Posted by Paweł Fajdek on 25 sierpnia 2015

"Dzięki interwencji menadżera zostały podjęte kroki mające na celu uzyskanie informacji na temat nazwy korporacji bądź numeru telefonu do niej. Następnie przy pomocy innego chińskiego obywatela ustalone zostało, że kierowca jednak ma moją własność i że dostarczy ją najszybciej, jak może. Akurat Pekin do małych miast nie należy, więc zajęło to więcej czasu, niż zakładaliśmy. Ktoś spoza naszej dwójki powiadomił władze i przez to zaczęła się afera. Wraz z menadżerem poczekaliśmy na kierowcę i odebraliśmy medal. Dostał dodatkowy napiwek za uczciwość i problemy, a nawet go uściskałem z radości" - opisuje niedzielny wieczór młociarz.

Polski sportowiec ma żal do polskich mediów, które podawały dalej rewelacje "The Independent": "Dwa dni później dowiadujemy się rzeczy nieprawdziwych. Mało tego, kierowca nazwany zostaje złodziejem, a ja pijanym durniem. Całość podchwyciły zagraniczne media, a następnie - co boli mnie najbardziej - polskie, z którymi widziałem się dzień wcześniej i wiedziały o zajściu."

"Przykro mi, że takie płytkie teksty wywołały tyle zamieszania. Co gorsze, wydawać się może, że przyniosło mi to większy rozgłos niż obrona tytułu" - puentuje Fajdek.

#dziejesiewsporcie: Robinho strzela w Chinach

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×