- W Belgradzie stać nas na wszystko - zapowiada przed Halowymi Mistrzostwami Europy Justyna Święty. Mistrzyni Polski na 400 metrów nie ukrywa, że na zbliżającej się imprezie ona i jej koleżanki mierzą naprawdę wysoko. Nie ma w tym przypadku - forma naszych sprinterek na początku sezonu jest znakomita.
Małgorzata Hołub - 52,60, Patrycja Wyciszkiewicz 52,51, Iga Baumgart 52,17, Justyna Święty 52,09 - czasy wykręcane przez reprezentantki Polski w tym roku w hali są znakomite. Wszystkie cztery wymienione zawodniczki pobiły w lutym swoje rekordy życiowe, co jest znakomitym prognostykiem przed sezonem letnim.
Tym bardziej, że dla żadnej z nich sukces w hali nie jest priorytetem. Wspomniana już Święty przyznała nawet, że nie przygotowywała się do tych startów i przystąpiła do nich właściwie z marszu.
- W tym roku nie przygotowywałam się specjalnie do startów halowych, bo chciałam nieco odpocząć po sezonie olimpijskim. Widać jednak, że wytrenowanie z poprzednich lat skutkuje tym, że mogę biegać bardzo szybko nawet bez nastawiania się na rywalizację pod dachem - powiedziała liderka polskiej kadry w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
ZOBACZ WIDEO Zmiana opon na letnie. Kierowco, nie daj się oszukać pogodzie
Liderka, choć mocno czująca za plecami oddech swoich koleżanek. Według zawodniczki AZS AWF Katowice świetnymi wynikami tylko się wzajemnie mobilizują. - Nakręcamy się wzajemnie - oceniła czwarta zawodniczka ubiegłorocznych HMŚ w Portland.
Największym pozytywnym zaskoczeniem ostatnich tygodni jest znakomita forma Baumgart. Do tego roku jej rekord życiowy w hali wynosił zaledwie 54,52. Doskonale przygotowana zawodniczka zdołała poprawić go o prawie dwie i pół sekundy, choć jak przyznała, po igrzyskach w Rio de Janeiro miała wątpliwości, czy będzie startowała pod dachem.
- Po igrzyskach nie wiedziałam, czy będę w ogóle trenowała. Z zajęć na zajęcia, z obozu na obóz, było jednak coraz lepiej. Omijały mnie kontuzje. Moja trenerka przygotowała super plan. Pracowałam bardzo ciężko - na sto procent i są tego efekty - powiedziała 26-latka.
Zachwycona swoimi rezultatami jest także Hołub, która nie ukrywa, że radość miesza się ze zdziwieniem. - Gdyby ktoś przed sezonem powiedział mi, że biegając 52,60 będę na czwartej pozycji na listach w kraju, to roześmiałabym się głośno. Nasz poziom w tym roku jest znakomity - mówi sprinterka Bałtyku Koszalin.
Nic dziwnego, że przed Halowymi Mistrzostwami Europy wierzymy w sukces kobiecej sztafety. Biało-Czerwone będą w Belgradzie bronić brązowego medalu sprzed dwóch lat z Pragi. Tak równej kadry na 400 metrów nie będzie miała jednak w Serbii żadna inna reprezentacja - na światowych listach tylko Polska ma cztery zawodniczki w pierwszej "20".
- Liczymy na wysokie miejsce, ale doświadczenie uczy pokory. Rywalizacja będzie się odbywała w tłoku i nie trudno o nieszczęście - przekonuje Hołub. Wtóruje jej Baumgart. - Nie zapeszajmy. Występy w hali mają swoją specyfikę. Często walczy się w tłoku, można zgubić pałeczkę, przewrócić się i zamiast spełnienia marzeń będzie rozczarowanie.
Oprócz Wyciszkiewicz nasze sprinterki wystartują w Belgradzie także w biegach indywidualnych. I choć konkurencja będzie bardzo mocna, liczymy co najmniej na finał. Chyba najwyższy czas pobić też halowy rekord Polski Grażyny Prokopek (52,00) z 2007 roku.