HME: Polacy poprawią świetny wynik z 2015 roku?

Getty Images / Ian Walton
Getty Images / Ian Walton

Na zbliżających się Halowych Mistrzostwach Europy w lekkiej atletyce reprezentacja Polski może pobić wynik z 2015 roku z Pragi. Początek roku jest udany dla wielu naszych zawodniczek i zawodników.

Już w piątek w Belgradzie rozpoczynają się Halowe Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce. Dla reprezentacji Polski, która do stolicy Serbii uda się w 34. osobowym składzie, może być to jeszcze bardziej udana impreza niż dwa lata temu w Pradze. Wtedy Biało-Czerwoni zdobyli siedem medali - więcej zgromadzili na swoim koncie jedynie sportowcy z Rosji i Wielkiej Brytanii.

Przesłanki, aby liczyć na poprawienie wyniku z 2015 roku są poważne. Początek roku jest bardzo udany dla wielu naszych zawodniczek i zawodników. Zagraniczne mityngi, Halowe Mistrzostwa Polski a także zawody z cyklu Orlen Tour udowodniły wysoką formę m.in. Piotra Liska, Adama Kszczota czy Joanny Jóźwik. Choć naszej nowej rekordzistki Polski na 800 metrów w Belgradzie zabraknie, jej koledzy i koleżanki na pewno zadbają o wysokie miejsce Polski w klasyfikacji medalowej.

Według WP SportoweFakty Polacy mogą zdobyć na HME nawet 10 krążków.

Liderem światowych list w skoku o tyczce jest Piotr Lisek, który w lutym pobił rekord kraju, przeskakując poprzeczkę zawieszoną na magicznej wysokości 6 metrów. Z kolei w skoku wzwyż równych na świecie nie ma sobie Sylwester Bednarek - zapomniany przez wielu zawodnik osiągnął w tym roku życiowy wynik (2,33) i nie zamierz na tym poprzestawać.

ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"

Wysoką formę od początku sezonu prezentuje także dwukrotny halowy mistrz Europy Adam Kszczot, który wygrał trzy z czterech halowych zawodów, raz zajmując drugą pozycję. On z kolei może się pochwalić drugim najlepszym wynikiem tego roku (1:46,17). Udanie sezon rozpoczął także Konrad Bukowiecki - nasz mistrz i rekordzista świata U-20 w pchnięciu kulą poprawił już rekord życiowy pchając w czeskiej Ostrawie na odległość 21,15 m.

W Belgradzie z pewnością nie zawiedzie nas Marcin Lewandowski, który choć nie zamierza rezygnować z 800 metrów, sezon rozpoczął od dystansu 1500 m. W Toruniu przebiegł ten dystans w czasie 3:38.24, co jest drugim najlepszym wynikiem w tym roku na Starym Kontynencie. Na 400 metrów niespodziankę może sprawić Rafał Omelko, którego forma rośnie z każdym tygodniem i na HME z pewnością osiągnie najlepszy wynik tego roku.

Wiele radości w Serbii powinny nam też sprawić nasze panie. Ewa Swoboda już biega 60 metrów w czasie 7,15, a że z każdymi zawodami poprawia się, możemy liczyć na wynik w okolicach rekordu życiowego (7,07). W skoku wzwyż trzeci wynik (1,99) na światowych listach należy do halowej mistrzyni świata sprzed trzech lat, Kamili Lićwinko. Kandydatką do medalu w konkurencji pchnięcia kulą jest też z pewnością Paulina Guba.

Na dystansie 400 metrów znakomicie w tym roku biegają Justyna Święty, Iga Baumgart i Patrycja Wyciszkiewicz. Wszystkie pobiły już w tym roku swoje rekordy życiowe w hali. To nie tylko znakomity prognostyk przed sztafetą, ale i przed startem indywidualnym. Co najmniej jedna z nich powinna znaleźć się w finale. Przede wszystkim mamy na myśli Święty - czwartą zawodniczkę HMŚ z 2016 roku.

Dodajmy, że Belgrad drugi raz organizuje Halowe Mistrzostwa Europy. Poprzednio gościł tę imprezę w 1969 roku. 48 lat temu reprezentanci Polski zdobyli 9 medali, w tym aż sześć złotych. Dzięki temu zwyciężyliśmy w klasyfikacji medalowej. Trudno o lepszy prognostyk.

Komentarze (1)
avatar
blue heart
28.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jakby zdyskwalifikowac wszystkich na dopingu (czyli/ oraz Ruskich), to byśmy pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej zdobyli
;)