Konrad Bukowiecki: Po raz pierwszy mam szczęście
Konrad Bukowiecki wyraźnie odetchnął po eliminacjach w pchnięciu kulą. Halowy mistrz Europy z ostatnim wynikiem awansował do finału. - Chyba po raz pierwszy dopisało mi szczęście - podsumował.
Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
Niezwykle nerwowy przebieg miały dla Konrada Bukowieckiego poranne eliminacje pchnięcia kulą. Halowy mistrz Europy z tego roku dopiero w trzeciej próbie uzyskał odległość, która dała mu finał.
Awansował do niego z ostatniego, 12. miejsca i końcówka eliminacji była dla niego niezwykle stresująca. - Znając moje szczęście, czułem że ostatecznie ktoś mnie przeskoczy i nie wejdę do finału - powiedział po sobotnim starcie Bukowiecki.
Szczęście Bukowieckiego oznaczało nieszczęście Jakuba Szyszkowskiego, który zajął najbardziej pechowe, 13. miejsce.
ZOBACZ WIDEO Sofia Ennaoui: Jestem przygotowana na wielkie bieganie (WIDEO)- Bardzo mi z tego powodu przykro, szkoda wielka. Już mu zapowiedziałem, że coś postawię mu za to, bo mi bardzo głupio. To mój dobry kolega i szkoda tego, bo Kuba bardzo ostatnio się poprawił i była ogromna szansa na trzech Polaków w finale - ocenił.
Bukowiecki zwrócił uwagę na niezwykle wysoki poziom eliminacji. - Można pomyśleć "co tu się dzieje", 20,54 nie daje finału. Ile trzeba będzie rzucić w finale? Zobaczymy, na pewno dalej niż dzisiaj. Oby tylko dostać się do "8", później wszystko się może zdarzyć - skomentował 20-latek, który narzekał również na warunki w kole.
- Nawierzchnia się kruszyła, nie wyglądało to dobrze. Musiałem chodzić ze szmatą i wycierać te koło. W pozostałej grupie też narzekali? To jeszcze lepiej - zakończył zdumiony Polak.