Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
Ewa Swoboda była realistką przed półfinałem 100 metrów na mistrzostwach świata i wiedziała, że awans byłby czymś niewiarygodnym. Cudu nie było - Polka zajęła ósme miejsce z czasem 11,35.
Nasza sprinterka dobrze wystartowała, ale od połowy dystansu zaczęła trafić szybkość. Jak się później okazało, pewny wpływ mogła mieć na to lekka kontuzja.
- Zrobiłam dobry start i przynajmniej to jest dobre. Nie wiem co się stało z moją nogą, po prostu nagle coś mnie zaczęło ciągnąć i muszę szybko iść na badania - wyjaśniła Swoboda. Ponadto 20-latka popełniła ten sam błąd co w poprzednim biegu.
- Spięłam się ponownie, tak jak w eliminacjach. Niestety nie jest to moje bieganie i nie jest to mój sezon. Trzeba przetrwać go do końca i potem przygotowywać się mocno do kolejnego roku - zapowiedziała. - Chciałabym żeby to był mój ostatni start sezonu, ale muszę jeszcze potrenować i pokazać, że potrafię szybko biegać
ZOBACZ WIDEO: Najtrudniejszy moment w karierze Korzeniowskiego. "To nie powinno się było wydarzyć"
- Wciąż się uczę. Muszę wrócić do tego, co było rok temu, gdy biegałam luźno i się udawało. Co będzie w 2018 roku? Nie chcę w tym momencie o tym mówić, przyjdzie na to czas - zakończyła.
Największym sukcesem Polki w tym sezonie pozostanie więc brązowy medal z Halowych Mistrzostw Europy w Belgradzie na 60 metrów oraz młodzieżowe mistrzostwo Europy z Bydgoszczy na 100 metrów.