Czwarte miejsce zajęła w swoim biegu eliminacyjnym na 400 metrów Małgorzata Hołub. Polce do awansu zabrakło jednej pozycji, ponieważ z czasem 52,26 nie miała na to szans.
Dla niej start indywidualny był jednak przede wszystkim przetarciem przed sztafetą 4x400 metrów. W niej Hołub ma znacznie większe na sukces - Biało-Czerwone plasują się na listach światowych w ścisłej czołówce i mogą postarać się niespodziankę.
Niestety, po swoim biegu w eliminacjach Justyna Święty poinformowała, że nie wystąpi w biegu rozstawnym. To wielkie osłabienie drużyny, ponieważ raciborzanka była i jest jej liderką. Niestety, nie zdołała odbudować wysokiej formy po kontuzji stawu skokowego.
Hołub jednak liczy, że Święty zmieni zdanie. - Ona sobie może mówić! Wspólnie z trenerem podejmujemy decyzję. Mam nadzieję, że zmieni zdanie, bo jej doświadczenie byłoby nieocenione. Ponadto wiemy, że zawsze ostatnia prosta ostatniej zmiany należała do niej - powiedziała Hołub.
- Indywidualnie liczyłam tutaj na trochę szybszy bieg. Trochę się jednak wystraszyłam, bo miałam najgorszy czas sezonu spośród wszystkich rywalek i ruszyłam za wolno. Starałam się potem to nadrabiać, ale troszeczkę zabrakło. Może było w moim biegu zbyt dużo asekuracji - oceniła.
Na co jej zdaniem polska drużyna jest w stanie zdziałać w Londynie? - Mamy bardzo wyrównany zespół. Jest wiele drużyn, które mają jedną czy dwie szybkie zawodniczki, a resztę słabszą. U nas jesteśmy wszystkie równe i to jest naszą siłą. Liczymy przede wszystkim na finał. To cel numer jeden.
- To nasze trzecie mistrzostwa świata. Na pierwszych byłyśmy tuż za finałem, dwa lata temu zgubiłyśmy pałeczkę. Liczę, że limit pecha już się wyczerpał - zakończyła.
Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
ZOBACZ WIDEO Sofia Ennaoui: Jestem przygotowana na wielkie bieganie (WIDEO)