MŚ Londyn 2017. Znowu burza wokół Caster Semenyi. "Haniebne traktowanie, zostawcie ją w spokoju"

Getty Images / Shaun Botterill / Staff / Na zdjęciu: Caster Semenya
Getty Images / Shaun Botterill / Staff / Na zdjęciu: Caster Semenya

- Traktowanie Caster Semenyi jest haniebne. Zostawcie tę biedną kobietę w spokoju i dajcie jej biegać - apeluje Matt Lowton z "Daily Mail". Zawodniczka z RPA zdobyła w poniedziałek w Londynie brązowy medal w biegu na 1500 metrów.

W tym artykule dowiesz się o:

Akurat Lowton śmiało mógłby dołączyć do chóru tych, którzy Semenyi najchętniej zabroniliby wchodzenia na bieżnię, no chyba tylko że w towarzystwie mężczyzn. Jest Anglikiem, a to właśnie reprezentantce Wielkiej Brytanii, jednej z faworytek Laurze Muir Caster Semenya na ostatnich metrach odebrała pewny - tak by się wydawało - brąz w poniedziałkowym biegu. Brytyjka była bliska płaczu, Semenya podnosiła ręce w geście triumfu.

A potem zaczęły się pytania. Znowu. O to samo. Caster Semenya cierpi na hiperandrogenizm (nadmierne wydzielanie androgenów, czyli męskich hormonów płciowych), od lat wywołuje w środowisku ogromne kontrowersje. Jest większa niż rywalki, mocniej zbudowana. A wyniki osiąga świetne. Zdobyła już dwukrotnie mistrzostwo olimpijskie: w Rio de Janeiro 2016 oraz w Londynie 2012. Jest podwójną mistrzynią świata: z Berlina 2009 i Daegu 2011. Wszystkie te tytuły wywalczyła w biegach na 800 metrów.

W 2010 roku IAAF, czyli Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych uznało, że podwyższony poziom testosteronu wpływa na wyniki, więc zawodniczki musiały poddawać się terapii hormonalnej. I Caster też ją przechodziła, jej wyniki wówczas się pogorszyły. Dwa lata temu Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie zawiesił jednak te regulacje uznając, że ich uzasadnienie nie jest wystarczające. Kilka tygodni temu wyszły jednak na jaw wyniki badań zlecone przez IAAF, które wykazały, że osoby z wyższym poziomem testosteronu osiągają lepsze wyniki sportowe. To może być przełom. Semenya może przejść kurację hormonalną.

I właśnie o tę kwestię brązowa medalistka była po biegu ponownie pytana. - Naprawdę nie mam czasu na głupoty. Nie myślę o czymś, co może zdarzyć się za osiem miesięcy. Nie skupiam się na IAAF, to nie moja sprawa. Moje zadanie to ciężko trenować - odpowiedziała biegaczka.

ZOBACZ WIDEO: Robert Korzeniowski przeżył prawdziwą tragedię. "Chodziłem przybity i płakałem"

Laura Muir stwierdziła tylko: - Nie mam w tym temacie nic do powiedzenia.

A Lawton, szef sportu w "Daily Mail" pisze: "Światowe władze lekkiej atletyki wolałyby, aby Caster Semenyi nie było w poniedziałkowy wieczór w Londynie, odbierającej medal Laurze Muir. Nie takiej Caster jaką się urodziła. Wolałyby, aby przeszła terapię hormonalną. Albo nawet operację, aby spełniać kryteria rywalizacji z kobietami".

Swój felieton Anglik tytułuje: "Traktowanie Caster Semenyi jest haniebne. Okażcie jej trochę szacunku i pozwólcie biegać". Potem w tekście nazywa ją "biedną kobietą".

Uważa, że po biegu w poniedziałek na pytania odpowiadała z godnością.

Sama biegaczka przed mistrzostwami nie wytrzymała jednak kolejnych pytań. - Nie rozumiem, skąd zdanie, że mam przewagę nad innymi. Jestem kobietą - oddaję mocz tak jak inne kobiety. Nie wiem jak można mówić, że jestem mężczyzną, bo mam niższy głos. Czuję się w pełni kobietą - koniec tematu - powiedziała.

W czwartek 10 sierpnia rozpoczynają się kwalifikacje biegów na 800 metrów.

Źródło artykułu: