Z Londynu Tomasz Skrzypczyński
Gdy odpadał w półfinale 800 metrów, był wściekły. I choć potem przekonywał, że o tym zapomniał, być może sportowa złość dodaje mu sił na dłuższym dystansie. Marcin Lewandowski właśnie awansował do finału biegu na 1500 metrów.
W swoim półfinale Polak zajął trzecie miejsce i do końca kontrolował sytuację na bieżni. Awans przyszedł mu dosyć łatwo. Co więcej, Lewandowski ma jeszcze w sobie zapasy energii na najważniejszy bieg.
- Bardzo się cieszę z finału, a także z tego, że zachowałem trochę sił na jeszcze jeden bieg. Gdy wychodziłem na prostą czułem, że dam radę. Awansowałem na luzie - ocenił w rozmowie z dziennikarzami mistrz Europy. Był także bardzo zadowolony z obranej taktyki.
- Mądrze rozprowadziłem ten bieg taktycznie. Mimo że nie mam dużo startów na 1500 metrów w karierze, to jestem już tak doświadczonym zawodnikiem że umiem sobie poradzić - wyjaśnił.
ZOBACZ WIDEO Metoda Adama Kszczota. "To prywatna rzecz. Jeżeli ma działać, musi zostać ze mną"
Lewandowski zapewnia, że w końcu to 1500 metrów będzie jego koronnym dystansem.
- Te biegi dają mi bardzo dużo, wciąż się uczę tego dystansu. Tak jak mówiłem już wcześniej, 1500 metrów będzie moją koronną konkurencją. Kiedy? Trudno powiedzieć. Jeśli zbliżę się do wyniku 3:30, to będę mógł o sobie powiedzieć, że to mój dystans - zapowiedział
Nasz zawodnik nie ma wątpliwości, że w niedzielę będzie groźny dla wszystkich rywali. Przekonuje, że to jego powinni się obawiać inni zawodnicy.
- Teraz trzeba się zregenerować przed finałem, w którym nie ma rzeczy niemożliwych. Mało tego, to moi przeciwnicy niech myślą, jak ze mną wygrać. Tempo na pewno będzie wolne, a to mi bardzo odpowiada. To mój atut. Niech oni się martwią, a nie ja - ocenił.
- Nad taktyką na finał jeszcze się nie zastanawiałem. Jestem zawodnikiem który robi wszystko krok po kroku. Dopiero co zastanawiałem się nad tym biegiem. Ja sobie jednak mogę pozwolić na bieganie z końcu stawki i atak we właściwym momencie - zakończył doświadczony zawodnik.