Paweł Wojciechowski zwyciężył w pierwszej edycji tyczkarskiego mityngu w Szczecinie. Zawodnik bydgoskiego Zawiszy pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,78 m. Tym samym wypełnił minimum na halowe MŚ, które odbędą się w Birmingham (1-4 marca).
Mistrz świata z 2011 r. z Daegu trzy razy nieudanie atakował 5,85 m. Następnie musiał jeszcze czekać na próby Shawnacy'ego Barbera. Kanadyjczyk opuścił 5,85 m i usiłował pokonać 5,91 m. Za drugim razem zabrakło mu bardzo niewiele, ale ostatecznie musiał pogodzić się z drugą lokatą.
Wojciechowski przyznał, że walka o minimum na mistrzostwa świata w hali kosztowała go dużo nerwów. - Wiem, na co mnie stać. Myślałem, że na początku sezonu halowego na spokojnie będę skakać za każdym razem to 5,78 m, tak jednak nie było. Zmieniłem tyczki i to mnie wybiło z rytmu. Dziś kamień spadł mi z serca - mówił Wojciechowski w TVP Sport. - Trzeba dawkować emocje. Zostawię sobie coś na mistrzostwa świata - dodał.
Trzecie miejsce zajął startujący przed własną publicznością Piotr Lisek. Tyczkarz OSOT Szczecin zaliczył 5,71 m. - Dobrze się czułem, wszystko mi wychodziło na rozgrzewce. Niestety w konkursie czegoś zabrakło - mówił Lisek, który w ostatnich dniach wygrał konkurs w Duesseldorfie (pokonując 5,86 m) i był drugi w Madrycie (5,80 m).
Dopiero czwarty był mistrz świata z 2017 roku Sam Kendricks.
W rywalizacji pań zwyciężyła Szwajcarka Angelika Moser (4,41 m).
Wyniki Szczecińskiego Mityngu Skoku o Tyczce
Mężczyźni
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Wynik |
---|---|---|---|
1. | Paweł Wojciechowski | Polska | 5,78 |
2. | Shawnacy Barber | Kanada | 5,78 |
3. | Piotr Lisek | Polska | 5,71 |
4. | Sam Kendricks | USA | 5,71 |
5. | Karol Pawlik | Polska | 5,46 |
6. | Claudio Stecchi | Włochy | 5,46 |
Kobiety
Miejsce | Zawodniczka | Kraj | Wynik |
---|---|---|---|
1. | Angelika Moser | Szwajcaria | 4,41 |
2. | Iryna Zhuk | Białoruś | 4,31 |
3. | Martina Strutz | Niemcy | 4,31 |
4. | Anna Łyko | Polska | 4,11 |
5. | Agnieszka Kaszuba | Polska | 4,11 |
6. | Kamila Przybyła | Polska | 4,11 |
ZOBACZ WIDEO Elisabeth Revol: Mam w sobie dużo gniewu. Mogliśmy uratować Tomka