Znakomita impreza w Polsce. Świat może nam zazdrościć

Tej imprezy naprawdę może nam zazdrościć świat. Halowy mityng Copernicus Cup znów nie zawiódł oczekiwań, a obecność największych gwiazd i znakomite rezultaty lekkoatletów zachwyciły wszystkich kibiców i obserwatorów.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
 Konrad Bukowiecki PAP / Tytus Żmijewski / Konrad Bukowiecki
Mistrz olimpijski, mistrz świata, mistrzyni świata, mistrz Europy, mistrzyni Europy... Takie osobistości pojawiły się podczas tegorocznego Copernicus Cup, który okazał się znakomitą imprezą jakiej może nam zazdrościć cały świat.

W czwartek w Toruniu odbyła się czwarta edycja zawodów, które znaczą coraz więcej na lekkoatletycznej mapie świata. W bieżącym roku udało się sprowadzić do Polski zawodników z absolutnej czołówki, w tym oczywiście nasze największe gwiazdy, dla których kibice przybyli na trybuny. Te zapełniły się dość szczelnie, choć termin imprezy (środek tygodnia) nie zachęcały.

Fani najbardziej liczyli na swoich rodaków i Ci nie zawiedli ich oczekiwań. Rozpoczął kulomiot Konrad Bukowiecki, który w drugiej swojej próbie zachwycił wszystkich, bijąc o własny rekord Polski o trzy centymetry. Co więcej, przełamał magiczną barierę 22 metrów, w co sam długo nie mógł uwierzyć.

- Totalnie się tego nie spodziewałem. Przecież ja startuję tutaj z kontuzją! - mówił zaskoczony 20-latek.

Nie był to jedyny rekord Polski. Kilkadziesiąt minut później swego dopięła Justyna Święty-Ersetic, która wreszcie pobiła halowy rekord Polski na 400 metrów (51,78). Wielką formę potwierdził idol kibiców, Piotr Lisek. Wicemistrz świata w skoku o tyczce uzyskał swój najlepszy w tym roku rezultat, 5,91 m.

Tytuł absolutnego profesora bieżni utrzymał Adam Kszczot, który podtrzymał znakomitą serię zwycięstw w hali na 800 metrów. Nie zawiódł też Marcin Lewandowski, który choć przybiegł na metę jako drugi na dystansie 1500 m, uzyskał bardzo dobry czas 3:37,67, dający mu przepustkę na Halowe Mistrzostwa Świata w Birmingham (1-4 marca).

Polscy zawodnicy byli zachwyceni nie tyle swoimi wynikami, ale przede wszystkim tym, jak wyglądała cała impreza. - To jest niesamowite - kręcił z niedowierzaniem głową Lewandowski, mając na myśli zapełnioną i głośno reagującą halę. Kszczot dodawał: - To jest światowa czołówka. Aż chce się biegać w takich warunkach.

Na zadowolonych wyglądali również zagraniczni zawodnicy - mistrzyni świata w skoku wzwyż Maria Lasitskene, mistrz olimpijski w skoku o tyczce Thiago Braz czy dwukrotna wicemistrzyni świata na 100 i 200 metrów, Marie Josee Ta Lo. Czołowi lekkoatleci globu nie ukrywali satysfakcji, że przyszło im startować w takiej atmosferze.

Największe gwiazdy były pod wrażeniem zawodów, które zostały przeprowadzona nie gorzej niż mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata. Organizatorzy dbali o każdy szczegół, a cichym bohaterem dnia został Marek Plawgo, po raz kolejny świetnie odnajdujący się w roli wodzireja.

Świetna atmosfera, szybka bieżnia, dobra organizacja i wielkie gwiazdy. Przepis na sukces prosty, ale niezwykle skuteczny.

ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek: Nie tak powinien wyglądać idealny sezon. Mam nadzieję, że wszystko przede mną
Czy wierzysz w medale polskich lekkoatletów na HMŚ w Birmingham?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×