Udane występy polskich lekkoatletów na ostatnich imprezach rozbudziły nadzieje kibiców. Główną imprezą sezonu są mistrzostwa Europy na otwartym stadionie w Berlinie, gdzie Biało-Czerwoni będą bronić tytułu najlepszej reprezentacji na Starym Kontynencie sprzed dwóch lat z Amsterdamu.
Sezon letni dopiero się rozpoczął, ale nasi zawodnicy już zdążyli pokazać, że w stolicy Niemiec znów możemy mieć sporo powodów do radości.
Bohaterką ostatniego weekendu była z pewnością Marcelina Witek. 22-letnia oszczepniczka uzyskała na mityngu w Białogardzie znakomity rezultat 66,53 m. To jej rekord życiowy i drugi rezultat w historii polskiej atletyki. Co więcej, wynik daje jej drugie miejsce na światowych i pierwsze na europejskich listach sezonu.
Zawodniczka ze Słupska była w ostatnich miesiącach w cieniu Marii Andrejczyk, czwartej oszczepniczki igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Już jednak rok temu udowodniła, że ma wielkie możliwości, gdy zdobyła złoto na Uniwersajdzie i brąz na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Bydgoszczy.
Rok 2018. już jest jednak przełomowy w jej karierze. W Białogardzie poprawiła swój rekord życiowy aż o ponad 3 metry! Co dalej? - Z mistrzostwami Europy w Berlinie wiążę pewne cele, ale nie chce o nich głośno mówić - powiedziała na łamach "Przeglądu Sportowego" Witek.
W piątek starty na otwartym stadionie rozpoczął też Adam Kszczot. Halowy mistrz świata z Birmingham pojawił się na starcie biegu na 800 metrów w mityngu Diamentowej Ligi w Dausze. Zajął w nim czwarte miejsce, jednak wynik 1:46,75 s już zapewnił mu start w Berlinie.
- Uzyskanie minimum było moim głównym celem i udało się. Ogólnie bieg uważam za udany. Chciałem też zebrać punkty do klasyfikacji Diamond Race, by zakwalifikować się do finału na koniec sezon i to też wyszło - zdradził na antenie TVP.
Kszczot ma za sobą bardzo ciężkie zgrupowania w RPA i w Zakopanem, do którego wkrótce zresztą wraca. Można więc uznać, że znajduje się w środku treningu. Jego rezultat trzeba więc doceniać tym bardziej.
W ostatni weekend na nietypowych dystansach startowały też nasze lekkoatletki - Aleksandra Gaworska na 500 metrów i Agata Forkasiewicz na 150 metrów. I co? I obie uzyskały w swoich biegach najlepsze wyniki w historii tej konkurencji w Polsce!
Pierwsza przebiegła dystans w czasie 1:08.65, poprawiając poprzedni, zresztą własny, rekord sprzed roku o niemal sekundę. To pokazuje, że brązowa medalistka MŚ w Londynie może w tym sezonie poprawić swoją życiówkę na 400 metrów (52,45 s). Co to oznacza dla i tak już bardzo mocnej żeńskiej sztafety 4x400 m, nie trzeba dodawać.
Z kolei Forkasiewicz pobiegła w Krakowie i uzyskała czas 17,39 s, najlepszy w historii tego dystansu w naszym kraju. To dobry prognostyk dla sprinterki na dalszą część sezonu. Przede wszystkim Polka musi jednak poprawić swoje życiówki na 100 i 200 metrów aby myśleć o udziale na ME. Jej pierwszy start pokazał, że jest do tego zdolna już w najbliższych tygodniach.
ZOBACZ WIDEO Uciekali przed Małyszem w charytatywnym celu