Justyna Święty-Ersetic w życiowej formie. Nikt tak nie biegał od 32 lat! A koleżanki gonią

Getty Images / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic
Getty Images / Na zdjęciu: Justyna Święty-Ersetic

Justyna Święty-Ersetic jest w gazie. Polka w pierwszym starcie sezonu pobiła rekord życiowy i zszokowała trenera. Mocna jest liderka, szybko biegają też koleżanki ze sztafety. Marzenie na lato to rekord kraju i medal mistrzostw Europy w Berlinie.

Święty-Ersetic w Osace wygrała i wykręciła imponujący czas (51.05); najlepszy w wykonaniu zawodniczki znad Wisły od 32 lat! Na 400 metrów szybciej od niej biegały tylko Irena Szewińska (49.28, 1976) i Genowefa Błaszczak (50.70, 1986).

Rekord z rezerwą

- Jestem trochę zaskoczona, ale bardzo szczęśliwa - przyznaje sama zainteresowana. Trudno się jej dziwić, bo sezon dla lekkoatletów dopiero się zaczął, a ona wciąż jest w ciężkim treningu. - To jeszcze nie jest czas na szybkie bieganie, forma ma przyjść na mistrzostwa Europy. Treningi pokazywały, że jest nieźle. Lepiej niż rok temu. Liczyłam po cichu na dobry bieg, ale nie aż tak. Trener przed zawodami mówił mi, że jestem gotowa na 51.30-51.50. Później sam był w szoku.

- Nie powiem, że jakoś bardzo mnie zaskoczyła - odpiera ze śmiechem trener Aleksander Matusiński. - Miała świetny sezon halowy, jest zdrowa, dobrze wyglądała na treningach. Spodziewałem się po niej dobrego wyniku, ale nie już w pierwszym biegu sezonu. Zwłaszcza, że w Osace były trudne warunki. Trochę wiało, Justyna miała za sobą 25-godzinną podróż i startowała o siódmej rano.

Indywidualny cel Święty-Ersetic na lato, czyli pokonanie granicy 51 sekund, był na wyciągnięcie ręki. - Do formy dochodzi się startami, więc mam nadzieję, że coś z tego jeszcze urwie - dodaje szkoleniowiec. Ważne, żeby było zdrowie, bo rok temu Polce plany pokrzyżował uraz. - Teraz wszyscy powtarzają mi, żebym na siebie uważała. Spokojnie, będzie dobrze - zapewnia nasza biegaczka.

W najbliższy weekend 25-latka weźmie udział w Mityngu Gwiazd w Radomiu. Później Święty-Ersetic czekają wyjazdy do Bydgoszczy (Europejski Festiwal Lekkoatletyczny), Hengelo (IAAF World Challenge) oraz Rzymu (Diamentowa Liga). Najważniejszym czerwcowym startem będzie Memoriał Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Sztafeta w gazie

Liderka sztafety zachwyciła, formą imponują też jej koleżanki z drużyny. Iga Baumgart-Witan w sobotę wygrała bieg na 300 metrów podczas Memoriała Zygmunta Szelesta i z czasem 37.07 jest dziś na tym dystansie drugą najszybszą zawodniczką na świecie. Małgorzata Hołub-Kowalik oraz Patrycja Wyciszkiewicz otworzyły sezon najlepiej w karierze, a Aleksandra Gaworska kilkanaście dni temu pobiła rekord Polski na 500 metrów (1:08.65). Kłopot bogactwa.

Rekord życiowySezon 2018
Justyna Święty-Ersetic 51.05 51.05 (Osaka)
Małgorzata Hołub-Kowalik 51.67 52.01 (Mersin)
Patrycja Wyciszkiewicz 51.31 52.06 (Osaka)
Iga Baumgart-Witan 51.71
Martyna Dąbrowska 52.01
Aleksandra Gaworska 52.45

Święty-Erestic przyznaje, że marzy o rekordzie Polski w sztafecie. Matusiński jest ostrożniejszy, jego interesuje przede wszystkim medal mistrzostw Europy. - Powalczymy o złoto, ale zdobycia tytułu na pewno nie obiecam. Weźmiemy z radością każdy kolor medalu. A rekord? Wszystko musi się zgrać. Forma, pogoda, bieg... Rekordów kraju nie bije się ot tak, na co dzień.

W składzie sztafety na ME znajdzie się sześć zawodniczek. Trzy medalistki mistrzostw Polski, jedna z najlepszym czasem sezonu letniego oraz dwie według wyboru trenera. Takie kryteria określił Polski Związek Lekkiej Atletyki.

Indywidualnie na 400 metrów w Berlinie pobiegną trzy panie i tu trener będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Minima wypełniły już Święty-Ersetic, Hołub-Kowalik i Wyciszkiewicz, a to przecież dopiero początek. - Nigdy nie mieliśmy takiego urodzaju, więc nie mamy ustalonego sztywnego kryterium - wyjaśnia nam Matusiński. - Najuczciwiej będzie, jeśli szansę dostaną mistrzyni i wicemistrzyni kraju oraz biegaczka z najlepszym czasem lata.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO: Biało-Czerwone celują w rekord Polski. Małgorzata Hołub-Kowalik: Wierzmy, że przejdziemy do historii

Komentarze (0)