W piątek po długiej walce z chorobą nowotworową zmarła Irena Szewińska. W swojej karierze zdobyła siedem medali olimpijskich i dziesięć razy pobijała rekord świata. Była specjalistką od biegów na 100, 200 i 400 metrów. Startowała także w skoku w dal. Jest najbardziej utytułowanym polskim sportowcem w historii.
Swoje pierwsze olimpijskie medale wywalczyła na igrzyskach w Tokio w 1964 roku. Za dwa lata właśnie w stolicy Japonii odbędą się kolejne igrzyska. Ich organizatorzy chcieli na nie zaprosić Szewińską.
- To niewątpliwie postać wyjątkowa, wybrana największym polskim sportowcem XX wieku. Poprzez swoich pięć startów olimpijskich stała się kimś symbolicznym dla Polski. Cała jej kariera to jeden wielki bieg. Liczyliśmy, że z walki z chorobą nowotworową wyjdzie zwycięsko i pojedzie do Tokio w 2020 roku. Japończycy ją tam fetowali, chcieli połączyć klamrą te igrzyska z tymi z 1964 roku - powiedział Przemysław Babiarz w rozmowie z TVP Sport.
Do ostatnich dni Irena Szewińska była aktywna i wybierała się na różne spotkania ze sportowcami, kibicami czy dziećmi. - Starała się być bardzo aktywna i być wszędzie tam, gdzie dzieją się ważne sprawy dla polskiego sportu. Organizatorzy takich spotkań zawsze mogli na nią liczyć - dodał Babiarz.
Babiarz uważa, że Szewińska jest wzorem do naśladowania dla polskich sportowców. - To nie tak, że ona weszła na top i cały czas tam była. Przed finałowym biegiem na 200 metrów podczas igrzysk w Meksyku złożyła taką deklarację, że jak go nie wygra to skończy karierę. Miała wtedy 22 lata. Wygrała ten bieg w fenomenalnym stylu, pobiła rekord świata - stwierdził dziennikarz.
Szewińska przez lata swojej kariery dostarczyła kibicom wielu pozytywnych emocji. - Bardzo ceniono to, że Irena Szewińska potrafi powracać. Jest takie określenie, które stosowano do mistrzów w boksie. Jeżeli któryś z nich był nokautowany, to oznaczało to koniec kariery. Irena Szewińska powracała. Kolejne igrzyska były kolejnymi oczekiwaniami, czy ona pokaże coś niezwykłego. Okazywało się, że tak - zakończył Babiarz.
ZOBACZ WIDEO Sylwia Dekiert: Myślę, że Nawałka nie pozostanie na stanowisku. Nie dlatego, że był złym trenerem