Kamil Kołsut z Berlina
Jedni po porażkach trzymają nerwy na wodzy, innym pocieknie łza, a jeszcze inni tracą głowę. Dobek stanął więc przed dziennikarzami i ni z gruchy, ni z pietruchy wypalił: - Cały czas mi z tyłu głowy siedzi, że Norwegowie przeważnie są chorzy na astmę.
Kiedy zapytaliśmy go, czy ma jakieś dowody, odparł, że nie. Tylko przypuszczenia.
Złoto na płotkach zdobył Karsten Warholm, ten, na którego Dobek nałożył domniemanie winy. Rok temu Norweg był w Londynie sensacją. Został mistrzem świata, rundę honorową wykonał w hełmie wikinga. Teraz potwierdził wielkie możliwości, złoto wsparł młodzieżowym rekordem Europy. Yasmaniemu Copello - po biegu był tak wykończony, że trafił prosto do medyka - nie wystarczył nawet najlepszy wynik w dziejach Turcji.
Europa bez granic
Wieczór należał do wielkich postaci. Wspaniały konkurs 40 tysiącom widzów zafundowali członkowie Republiki Federalnej Rzutu Oszczepem: Thomas Rohler (89.47 m) i Andreas Hofmann (87.60 m), a rekordy mistrzostw Europy pobili tyczkarka Ekaterini Stefanidi (4.85 m) i Turek Ramil Guliyev (19.76). Wynik tego ostatniego mógł być nawet lepszy, ale po finiszu tak go rozsadziła euforia, że jeszcze przed "kreską" wystrzelił ręce w górę.
Sukces Guliyeva był jak manifest Europy bez granic, bo urodził się w Baku i jeszcze kilka lat temu biegał dla Azerbejdżanu. Jego "rodak" - wspomniany już wicemistrz Europy na płotkach Copello - kiedyś był Kubańczykiem, a srebrny na 3000 metrów z przeszkodami Yohanes Chappinelli to niby Włoch, a jednak Etiopczyk z dziada pradziada.
Stara, ale jara
Polacy przeżyli dzień bez medalu, ale i tak niemal wszyscy byli zadowoleni. Napisać, że Karolina Kołeczek awansowała do finału biegu na 100 metrów przez płotki rzutem na taśmę, to nie napisać nic, bo cztery zawodniczki uzyskały ten sam czas do setnej części sekundy i o promocji decydowała trzecia cyfra po przecinku. Sandomierzanka za ambicję dostała nagrodę, bo w decydującej rozgrywce była szósta, co sama nazwała "spełnieniem marzeń".
Marcin Krukowski oszczepem rzucił dalej niż gwiazdor Johannes Vetter i czwartym miejscem zapisał sobie w biografii sukces życia. Piąty na płotkach Dobek też nigdy wyżej nie był, ze spuszczoną głową jako jedyny z bieżni schodził chyba tylko siódmy na 3000 metrów Krystian Zalewski. Radością kipiała za to Iga Baumgart-Witan, która pobiła "życiówkę" i zestawieniem rekordu (51.35) z metryką (29 lat) zszokowała komentatorów brytyjskiego Eurosportu, o czym opowiada w załączonym wideo.
ZOBACZ WIDEO "Taka stara i o tyle rekord pobiła!" Rozbrajająca Iga Baumgart w finale
Strefa wywiadów, poziom zaawansowany
Podobno czwartek był w Berlinie ostatnim dniem upałów. Bogu dzięki, bo duchota i skwar złożone z nieziemskim wysiłkiem sprawiły, że niektórzy po zawodach padali jak muchy, a jeden z norweskich biegaczy wywiadu w mixed-zone udzielał bez koszulki, ledwo dysząc, na leżąco. To była mixed-zone w wersji "hard", tylko dla orłów.
Strefa wywiadów, wersja hard #Berlin2018 pic.twitter.com/A30uJh7hqn
— Kamil Kołsut (@KamilKolsut) 9 sierpnia 2018
Wieczorem miasto miała nawiedzić potężna burza. Organizatorzy odwołali dekoracje, a spiker pod koniec sesji wieczornej prosił widzów o "pozostanie na stadionie, bo to obecnie najbezpieczniejsze miejsce w Berlinie". Deszcz spadł, ale raczej siąpił niż bił po boksersku. Błyskawice strzelały na horyzoncie, ale Stadionu Olimpijskiego nie tknęły. Kibice pomachali więc telefonami, zaśpiewali "Hey Jude" i rozlali się po okolicy.
Autor na Twitterze: