Korespondencja z Berlina. Raz kulą, raz młotem, bijemy Europę

Getty Images / Matthias Hangst / Od lewej: Paulina Guba, Klaudia Kardasz
Getty Images / Matthias Hangst / Od lewej: Paulina Guba, Klaudia Kardasz

Niemcy kibicowali i wybijali rytm, a Paulina Guba pchnęła kulą tak, że aż złapała się za głowę. Na medal kobiety w pchnięciu kulą czekaliśmy 80 lat. Polacy w Berlinie startują z czarnymi kokardkami - to hołd dla zmarłej niedawno Ireny Szewińskiej.

Kamil Kołsut z Berlina

Guba jechała do Berlina po sezonie życia. Zrobiła gigantyczny postęp, odblokowała głowę, tak mocno nie pracowała jeszcze nigdy. I to przyniosło efekt, bo do rekordu życiowego w ciągu kilku miesięcy dołożyła metr.

Na mistrzostwa Europy 27-latka z Sobień Jezior ruszyła jako kandydatka do medalu, ale na złoto nie stawiał nikt. Berlin ucieszyć miała Christina Schwanitz - mistrzyni i wicemistrzyni świata, zdecydowana liderka europejskich tabel. Może miała gorszy dzień, może nie wytrzymała presji. A Polka wykonała pchnięcie, które zapamięta do końca życia. Pobudziła stadion, sama zaczęła klaskać rywalce. Aż wreszcie otworzyła szeroko oczy, wpadła w ramiona Klaudii Kardasz i podbiegła podziękować Niemce za walkę.

Rok temu na mistrzostwach świata w Londynie odpadła w eliminacjach i schodziła do szatni ze łzami w oczach. - Wiele razy chciałam to rzucić. Gdyby nie wsparcie rodziców, medalu pewnie by nie było - mówi.

Klasę pokazała ona, klasę znów pokazali Niemcy. - Kibicowali. To mnie napędzało i nadawało rytm moim pchnięciom - nie kryje Polka. Oni byli gościnni, ona gościem okazała się wkurzającym. Pół żartem pół serio odpłaciła się sąsiadom za Piotra Małachowskiego, który w przeszłości przegrywał wielkie imprezy z Robertem i Christophem Hartingami po rzutach w ostatnich kolejkach.

Umarł król, niech żyje król

Środa była dla gospodarzy dniem pożegnań, bo ów Harting - postać, legenda, 3-krotny mistrz świata i złoty medalista olimpijski - zamykał karierę. Plakaty z napisem "Ostatni krzyk Hartinga" towarzyszyły berlińczykom od kilkunastu dni. Dyskobol patrzył na nich z autobusów, z okładki komiksu "Myszka Miki", a nawet - w formie iluminacji - z 119-metrowej wieży w centrum miasta.

Jego próby wywoływały szał wypełnionych po brzegi trybun, dysk za każdym razem niosła fala entuzjazmu. Skończyło się na szóstym miejscu, medalami podzielili się młodzi. O centymetr Hartinga wyprzedził inny weteran, Gerd Kanter.

Odszedł król, pojawili się książęta. David Storl i Schwanitz nie dali rady polskim kulomiotom, wpadkę murowanego faworyta Kevina Mayera koncertowo wykorzystał za to 10-boista Arthuer Abele. 32-latek zdobył drugi w karierze medal wielkiej imprezy, pierwszy raz wyrwał go na stadionie. Od razu złoty. Trudno się dziwić, że podczas dekoracji - gdy dostał flagę, a jeden z kolegów nałożył mu na głowę koronę - po prostu się popłakał.

Polska dla Szewińskiej

Niemcy krążków mają dziś pięć, tabeli medalowej i punktowej przewodzą Biało-Czerwoni. To są dobre dni. Nie widzieliśmy poważnej "polskiej" wpadki - patrząc na tegoroczne tabele nieobecności w finałach Małachowskiego, Roberta Urbanka,  czy  były przecież możliwe, trudno etykietować ich wyniki "sensacją" czy "klęską" - a mamy sympatyczne zaskoczenia.

Tylko w środę rekord Polski U-23 przepchnęła kulomiotka Kardasz, tuż za podium skok w dal zakończył Tomasz Jaszczuk, "życiówkę" wykręcił oszczepnik , a absolutna debiutantka  awansowała do finału biegu na 800 metrów. Medal Guby był zaś pierwszym w dziejach krążkiem polskiej kulomiotki na stadionie, a w ogóle - licząc halę - pierwszym dla nas w kobiecej wersji tej konkurencji od 80 lat.

Sukcesy Biało-Czerwoni wykuwają w okolicznościach cokolwiek wyjątkowych. Jakby pod opieką Ireny Szewińskiej, która osierociła świat sportu pięć tygodni temu, ale z góry nad lekką atletyką na pewno czuwa. Wszyscy kadrowicze startują w Niemczech z czarnymi kokardkami, ku pamięci Irenissimy. I hołd oddają najlepiej jak mogą, wynikami.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO Paulina Guba mistrzynią Europy! "Byłam przygotowana fizycznie i psychicznie"

Komentarze (11)
avatar
Arkadiusz Rusowicz
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ufff! Dobrze, że czarne kokardki symbolizowały żałobę po Szewińskiej, bo już myślałem, że będą symbolem pogrzebanej demokracji w Polsce i żałoby po odchodzącej na emeryturę grupie sędziów SN. 
Pedro Piotr
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
zastanawilem skad te czarne kokardki -pieknie to nalezy sie naszej Irenie ktora jest wzorem dla naszych sportowcow -dziekuje 
avatar
Pan wszystkich Panów
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Raz kulą, raz młotem, bijemy Europę,a dyski spadają nam na pyski. 
avatar
Michał Łupaszko
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
łoooooooooo, a ja myślałem że to żałoba po pogrzebie ludowej demokracji 
avatar
Harry Kalachan
9.08.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nigdy bym się nie domyślił odnośnie tej kokardki. Dzięki za info. Co ja bym zrobił bez wp.