W rywalizacji najlepszych młociarek nic się nie zmienia. Anita Włodarczyk potwierdziła swoją dominację w tej konkurencji. Aktualna rekordzistka świata rzuciła młot na odległość 78,94 m i tym samym wyprzedziła drugą w kolejności rywalkę - Alexandrę Tavernier - aż o ponad pięć metrów. Nokaut. Przypomnijmy, że ostatnie miejsce na podium wywalczyła inna z Polek - Joanna Fiodorow (równe 74 m). Najbardziej nielubiana przez sportowców lokata - czwarta - przypadła z kolei Malwinie Kopron (72,20 m).
Anita Włodarczyk w krótkiej rozmowie z dziennikarzem Telewizji Polskiej - Aleksandrem Dzięciołowskim - przyznała, że zeszło z niej ciśnienie. Ten sezon nie rozpoczął się dla Polki dobrze. Miała więc obawy. - Ten pierwszy rzut w konkursie też był taki sobie - śmiała się. - Na całe szczęście potem już było dobrze.
Włodarczyk zdradziła również komu dedykuje sukces. - Przede wszystkim moim rodzicom, którzy właśnie dzisiaj, w niedzielę (12.08.), obchodzą 40. rocznicę małżeństwa - powiedziała. - Bardzo chciałam dla nich wygrać. To dla Was.
Po chwili dodała, że jest jeszcze jedna osoba, której chce swoim złotem podziękować. To zmarła niedawno Irena Szewińska - jedna z najważniejszych osób w historii polskiego sportu (czytaj wspomnienie zmarłej sportsmenki - kliknij >>). Fenomenalna lekkoatletka, wspaniała działaczka sportowa, fantastyczna kobieta. - Gdyby pani Irena była tutaj z nami, w Berlinie, z pewnością wręczałaby mi medal, jak często to bywało - mówiła wyraźnie wzruszona Włodarczyk. - To złoto jest dla niej, przecież gdzieś tam z góry na nas patrzy. Dziękuję za wszystko pani Ireno.
ZOBACZ WIDEO: Iza Baumgart-Witan: Zrobiłam przyczajkę i odpaliłam!