Już w lutym 2018 roku Ruth Jebet została zawieszona po tym, jak w jej organizmie wykryto lek zwiększający wydajność (EPO). - Nie wzięłam tego celowo - tłumaczyła się komisji.
Rekombinowana erytropoetyna (EPO) jest sztuczną wersją erytropoetyny wytwarzanej przez człowieka. Poprawia formę poprzez stymulowanie produkcji czerwonych krwinek.
Na wymierzenie kary Ruth Jebet świat lekkiej atletyki i sama zawodniczka musiała czekać aż dwa lata. W końcu decyzja zapadła.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: pomylił futbol z innym sportem? Piłkarz wyrzucony za absurdalny atak na rywala
Sąd dyscyplinarny nie zamierzał stosować taryfy ulgowej i zdyskwalifikował mistrzynię olimpijską w biegu na 3000 metrów z przeszkodami aż na cztery lata.
Dobra informacja dla Ruth Jebet jest taka, że okres jej dyskwalifikacji liczony jest od lutego 2018 roku (od momentu, gdy wykryto zakazany środek), więc do odbycia pozostała jej mniej niż połowa kary.
Kenijka ma prawo odwołać się od zawieszenia, ale jest przesądzone, że nie zostanie dopuszczona do igrzysk olimpijskich 2020 w Tokio. Nie obroni zatem tytułu wywalczonego cztery lata temu.
Ruth Jebet była uważana za najjaśniejszą gwiazdę sportu. Jeszcze jako nastolatka sięgnęła po złoto olimpijskie w Rio, pobiła rekord świata. Dopingowa wpadka to ogromna rysa na jej karierze.
Zobacz też:
Prezes PZLA nie ma żalu do Tomasza Lewandowskiego. "Spalił za sobą mosty"
Kolejny uraz Jakuba Krzewiny. Pokazał zdjęcie po operacji