Do igrzysk olimpijskich zostało jeszcze dużo czasu, ale najważniejsza impreza czterolecia cały czas stoi pod znakiem zapytania. To oczywiście jest spowodowane epidemią koronawirusa. Szef MKOl wprawdzie uspokaja, że nie ma ryzyka odwołania zawodów, ale to może się w każdej chwili zmienić.
Cały czas trwa dyskusja, co zrobić, jeżeli nie uda się zwalczyć choroby do czasu IO Tokio 2020. Niektóre pomysły są kontrowersyjne. Niemiecki biegacz Carl Dohmann sugeruje, że można niektóre dyscypliny przenieść do innych krajów. Judocy mogliby rywalizować o medale w Paryżu, tenisiści w Londynie, a pływacy w Budapeszcie.
"Bild" poprosił o komentarz kilku sportowców. Wszyscy jednym głosem mówią, że to zły pomysł, bo wtedy nie byłyby to igrzyska olimpijskie.
- Nie sądzę, by to był dobry pomysł, bo wtedy stracilibyśmy to, co czyni igrzyska olimpijskie wyjątkowymi. Mam na myśli olimpijską atmosferę i to, że sportowcy z całego świata z różnych dyscypliny mieszkają razem w jednej wiosce. To sprawia, że IO są wyjątkowe, a rozrzucenie konkurencji po całym świecie sprawiłoby, że urok by zniknął - mówi gimnastyczka Ellisabeth Seitz.
Na razie nie ma powodów do paniki. Na ten moment igrzyska odbędą się zgodnie z planem w Tokio od 24 lipca do 9 sierpnia.
Koronawirus paraliżuje świat sportu. Wielkie imprezy były już odwoływane i przekładane >>
Tokio 2020. Koronawirus może wpłynąć na tenis. "Nikt dla igrzysk nie przełoży US Open" >>
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film