"Kubeł zimnej wody... Nie są to miłe chwile dla sportowca, kiedy świadomy przygotowania nie może tego udowodnić na zawodach... Dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciukasy! Piękno sportu to nieprzewidywalność" - napisał Piotr Lisek na Instagramie po nieudanym dla siebie konkursie w Goeteborgu.
W sobotnich zawodach reprezentant Polski opuścił wysokość 5.20, by rozpocząć rywalizację od zaliczenia 5.35 w pierwszym skoku. To jednak było wszystko, na co stać było dzisiaj Liska. W efekcie - po trzykrotnym strąceniu tyczki na 5.50 - Polak zajął ostatnią (piątą) lokatę.
"Tyczka to wiele czynników, nie tylko szybkość i siła. Jestem dobrze przygotowany, postaram się to za chwilę udowodnić" - zapewnił nasz tyczkarz w kolejnym swoim wpisie na portalu społecznościowym.
W Goeteborgu klasę pokazał Armand Duplantis, który zwyciężył zawody wynikiem 5.94 (najlepszy w tym sezonie rezultat na świecie). Szwed podczas mityngu Jump Challenge na Ullevi trzy razy próbował pokonać 6.00, ale bezskutecznie.
Zobacz:
Skok o tyczce. Armand Duplantis poza zasięgiem innych według Piotra Liska
Przełożenie igrzysk nie zmienia planów Liska. "Będę gotowy na wskazany termin"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazali, jak na nartach skakać do wody