"Byłem bity tyle razy, że straciłem rachubę". Szokujące metody szkolenia Japończyków

"Trener dusił syna tak długo, aż ten stracił przytomność". "Jestem zmęczona ciągłym biciem. Mam dość płaczu. Dlatego nie chcę już być na tym świecie" - oto makabryczny obraz metod treningu dzieci w Japonii.

Dawid Borek
Dawid Borek
Sayaka Sato Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Sayaka Sato
"Byłem uderzany tyle razy, że straciłem rachubę w liczeniu. Trener na oczach całej drużyny bił mnie po twarzy. Krwawiłem, a on nie przestawał mnie bić. Błagałem, ale on nie przestawał" – opisał Daiko, obecnie 23-letni sportowiec z Fukuoki. To jeden z szokujących opisów ofiar brutalności japońskich trenerów. Daiko wytrzymał, czego nie można powiedzieć o wielu innych zawodnikach. Okrutne metody doprowadziły do depresji, kalectwa, a nawet samobójstw.

Ofiary szokujących metod


Dzieci są wykorzystywane seksualnie, fizycznie i psychiczne - to w bardzo dużym skrócie wniosek z opublikowanego przez Human Rights Watch (pozarządowa organizacja zajmująca się prawami człowieka) raportu o szkoleniu młodych sportowców w Japonii.

Treść 67-stronicowego dokumentu, na który złożyły się doświadczenia ponad 800 japońskich sportowców - w tym olimpijczyków i paraolimpijczyków - reprezentujących ponad 50 różnych dyscyplin, szokuje. Już sama badana próba pokazuje, że nadużycia to nie tylko pojedyncze przypadki. To proceder na ogromną skalę, nieodłączna część szkolenia w tym kraju. To wręcz stosowana technika trenerska, uważana za niezbędną do osiągnięcia doskonałości.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"
Choć wykorzystywanie dzieci jest w Japonii zabronione, a tolerancja rodziców młodych sportowców na takie zachowania coraz mniejsza, nie ma przepisów, które jasno i klarownie rozszerzają ten zakaz na świat sportu. - Federacje sportowe w Japonii mogą tworzyć własne systemy śledzenia nadużyć, ale wiele po prostu tego nie robi - komentuje Kanae Doi, japoński dyrektor Human Rights Watch.

Japoński rząd i organizacje sportowe w ostatnich latach starały się co prawda wyeliminować fizyczne znęcanie się nad dziećmi, ale konkretnych mechanizmów i przepisów prawnych nie ma.

Są za to kolejne ofiary. Tak, ofiary, bo opracowany przez HRW dokument zawiera dowody na depresje sportowców, niepełnosprawność fizyczną, a nawet samobójstwa. W 2012 roku życie odebrał sobie 17-letni koszykarz z liceum w Osace po tym, jak wielokrotnie doświadczył fizycznego znęcania się ze strony trenera. Najgorsze, że wielu trenerów oskarżonych o nadużycia, skutkujące nawet samobójstwami sportowców, nadal pracuje w zawodzie. Są bezkarni, wykorzystują luki w prawie.

Japońska lista grzechów


"Trener dusił syna tak długo, aż ten stracił przytomność. Potem go uderzył, by go obudzić, a gdy odzyskał przytomność, znów go dusił. Uraz spowodował wewnętrzne krwawienie w mózgu dziecka, spowodowało to upośledzenie funkcji poznawczych na całe życie" - powiedziała matka byłego judoki. Opisana sytuacja miała miejsce w 2004 roku, gdy 15-letni wówczas sportowiec chciał zrezygnować z treningu.

"Jestem zmęczona ciągłym biciem. Mam dość płaczu. Dlatego nie chcę już być na tym świecie" - to fragment listu samobójczego napisanego przez 17-letnią japońską zawodniczkę, która trenowała rzut oszczepem na początku lat 80. Tuż przed śmiercią zakwalifikowała się do mistrzostw kraju. Odebrała sobie życie, bo nie mogła poradzić sobie z fizycznym znęcaniem się przez jej trenera.

Lata mijają, a w Japonii (mimo publicznych deklaracji) niewiele się zmienia. Przemoc fizyczna wobec dzieci-sportowców od dawna jest powszechnym elementem sportu w Kraju Kwitnącej Wiśni, często postrzegana jako normalna część sportowych doświadczeń.

- W szkole średniej mój kolega z drużyny został uderzony przez trenera tak mocno, że miał złamany nos. Podczas meczów treningowych widziałem, jak trener bije zawodników, a nawet oblewa graczy gorącą kawą prosto w ich twarze. Ten rodzaj strasznego trenowania zdarzał się bardzo często w każdej szkole średniej - wspomniał Tetsuya O., były zawodowy koszykarz.

Bicie dzieci różnymi przedmiotami, uderzanie po twarzy, uderzanie w tył głowy, kopanie po ciele, trzymanie głów pod wodą w celu symulowania tonięcia, łamanie rakiety do badmintona na głowie, zmuszanie do nadmiernego spożywania wody i posiłków lub znaczne ograniczanie wody i posiłków, zmuszanie do treningu mimo kontuzji, golenie włosów, przemoc seksualna, psychiczna, słowna - to wypunktowane w raporcie Human Rights Watch kary dla sportowców - swoista japońska lista treningowych grzechów.

- Trener uderzył mnie w brzuch. Wyciągał nas z basenu za czapkę, dusząc nas. Kolejną karą było wpychanie nas pod wodę, byśmy nie mogli oddychać. To było jak wojsko. To był terror, rządzenie poprzez strach - opisał Keisuke W., były gracz piłki wodnej.

"Kiedy Chieko T. miała 18 lat, zwichnęła ramię podczas zawodów. Według lekarza, kontuzja wymagała operacji. Jednak jej trener powiedział: "Jeśli przejdziesz operację, twoja kariera… na pewno się skończy" i dodał, że może naprawić kontuzję barku bez operacji. Niemal każdego dnia po treningu trener spotykał się z Chieko w jej klasie, gdzie prosił ją o zdjęcie całego ubrania i umożliwienie mu dotykania jej nagiego ciała, mówiąc, że robi to dla "leczenia". Chieko opisała później to doświadczenie: "za każdym razem chciałam zwymiotować, jego zapach, ręce, oczy, twarz… głos, nienawidziłam tego wszystkiego" - czytamy szokującą relację.

Patologiczna miłość


Ze szkoleniem w Japonii jest jak z patologiczną miłością. Zawodniczki i zawodnicy, którzy doświadczyli poważnych nadużyć, odbierali to jako przejaw troski o dobrą przyszłość. Nie dopuszczali do siebie myśli, że są krzywdzeni. Dopiero po latach zrozumieli, że byli ofiarami sportowych opiekunów.

- Codziennie ktoś był bity, nawet podczas meczu. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy zostałam przez trenera uderzona. Ciągnął mnie za włosy, kopał. Miałam siniaki, krwawiłam. Ale mimo tego czułam, że trener mi ufał i pomagał jako zawodniczce. Choć bardzo się go bałyśmy, nikt go nie nienawidził. To było podobne uczucie, jak w rodzinach - połączenie miłości ze znęcaniem się - powiedziała Naoko D., koszykarka.

Sportowcy często postrzegali przemoc fizyczną jako normalną - a nawet cenną - część szkolenia. - Myślę, że jest w porządku, jeśli wzmacnia sportowca lub zespół - stwierdził jeden z ankietowanych. - Trener, zamiast poświęcać 30 minut na rozmowę, mógł wykonać jedno uderzenie i było ono znacznie lepsze - dodał. Takie postawy najlepiej pokazują, do jakiego stopnia przemoc fizyczna została znormalizowana w kontekście japońskich sportów młodzieżowych.

Poważna próba


Dzięki przeniesieniu igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich w Tokio na 2021 rok, Japończycy dostali dodatkowy rok na podjęcie zdecydowanych działań związanych z ochroną młodych sportowców. Mają wyjątkową okazję, by pokazać światu, jak troszczą się o przyszłość sportową dzieci.

"Na początek rząd powinien wyraźnie zakazać wszelkich form nadużyć jako technik trenerskich w sporcie i ustanowić Japońskie Centrum Bezpiecznego Sportu - niezależny organ, którego jedynym zadaniem będzie zajmowanie się ochroną krzywdzonych dzieci w sporcie" - czytamy w raporcie Human Rights Watch.

Letnie Igrzyska Olimpijskie 2020 w Tokio odbędą się w dniach 23 lipca - 8 sierpnia 2021 roku.

Zobacz też:
Tokio 2020. Igrzyska olimpijskie bez kibiców? MKOl bierze taki wariant pod uwagę
Tokio 2020. Igrzyska odbędą się bez względu na epidemię koronawirusa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×