Lamine Diack to były szef światowej federacji lekkoatletycznej (IAAF), którą kierował w latach 1999-2015. W czasie swojej kadencji miał przyjmować łapówki (w sumie nawet 3,5 mln euro), a także tuszować wpadki dopingowe. W latach 2011-2013 robił wszystko, by ukryć aferę dopingową w Rosji.
Teraz jednak dosięgnęła go sprawiedliwość. 87-letni Senegalczyk został skazany przez francuski sąd na cztery lata więzienia, w tym dwa w zawieszeniu.
Taką decyzję pochwalił Witold Bańka, szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).
- To zwycięstwo sportowców i czystego sportu. Pokazuje, że nikt nie stoi ponad prawem. Jest to szczególnie budujące, gdy korupcja związana ze sportem jest poważnie traktowana przez wymiar sprawiedliwości w sprawach karnych na całym świecie i należy pogratulować francuskim władzom ich staranności i zaangażowania - powiedział cytowany przez oficjalną stronę agencji.
W podobnym tonie wypowiedział się Olivier Niggli, dyrektor generalny organizacji: - Ten przypadek pokazuje znaczenie współpracy WADA z organami ścigania na całym świecie, ponieważ staramy się sprawić, że osoby, które angażują się w korupcję lub próbują oszukać system, zostaną poddane odpowiednim sankcjom. Szczególnie cieszy nas fakt, że wszystkie okoliczności faktyczne, które przedstawiliśmy francuskim śledczym, zostały potwierdzone decyzją sądu - stwierdził.
Czytaj także:
- Lekkoatletyka. Anita Włodarczyk znalazła nowego trenera
- Nie żyje Andrzej Stalmach. Był pierwszym Polakiem, który skoczył w dal ponad 8 metrów
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa