Wrzucenie sportu do wspólnego ministerstwa z kulturą i dziedzictwem narodowym pokazuje, że jest to dziedzina z punktu widzenia rządzących kompletnie nieistotna. Bo jak to połączyć? Może nakręcić film o wizycie Roberta Lewandowskiego na zamku w Malborku? Niestety sport zawsze był traktowany przez polityków jako piąte koło u wozu.
Efekt tego jest taki, że dziś nasz sport jest w ogonie Europy. Nie tylko zawodowy, ale też amatorski. A przecież większość rozwiniętych społeczeństw to też społeczeństwa zdrowe, uprawiające sport. W tym kontekście jesteśmy europejskim zaściankiem. Można więc powiedzieć, że rząd strzela w kolano tej niezwykle ważnej dziedzinie życia.
Gdzie w UE uprawia się najwięcej sportu, a gdzie najmniej? (wg Eurostat)
Liczba osób uprawiających sport | Kraje |
---|---|
Ponad 60% | Finlandia, Dania, Austria, Szwecja, Islandia, Norwegia, Niemcy, Luksemburg |
40-60% | Wielka Brytania, Słowenia, Malta, Francja, Hiszpania, Irlandia |
25-40% | Cypr, Łotwa, Estonia, Portugalia, Czechy, Słowacja, Węgry, Włochy |
Poniżej 25% | Litwa, Grecja, Polska, Chorwacja, Bułgaria, Rumunia |
Pewnie można bronić tej decyzji, bo przecież w wielu rozwiniętych krajach nie ma oddzielnego ministerstwa sportu, często bywa podpięte pod inny resort. Tyle, że u nas po pierwsze jest ono potrzebne (poniżej wyjaśniam dlaczego), po drugie sport został wrzucony jak zapychacz do kultury i dziedzictwa narodowego. A to oznacza dalsze spychanie na margines.
Dlaczego jest potrzebne? Otóż z uprawianiem sportu w Polsce są u nas wielkie problemy, co chwila ukazują się różne raporty to potwierdzające. Z raportu NFZ na temat spożycia cukru czytamy, że aż 25 procent mężczyzn i 23 procent kobiet cierpi na otyłość. Nawet jeśli nie wie, że to cierpienie. I - UWAGA! - aż 68 procent mężczyzn i 53 procent kobiet ma nadwagę.
To szokujące dane, nawet jeśli widzimy to na każdym kroku. Jesteśmy chorym społeczeństwem, a przyszłość wcale nie wygląda różowo. Z jednej strony widzimy na każdym kroku dzieci w klubach piłkarskich, judo, karate, na basenie. Z drugiej według raportu NFZ aż 31 procent chłopców i 20 procent dziewcząt ma nadwagę, zaś na otyłość cierpi 13 procent chłopców i 5 procent dziewcząt. To oznacza, że statystyki idą w górę. Społeczeństwo jest coraz bardziej chore, a to oznacza, że nie ma świadomości albo rodzice nie mają czasu i możliwości, by zająć się dziećmi.
Nieco mniej drastyczne, ale też bardzo niepokojące statystyki widzimy w międzynarodowym raporcie HBSC. W dużym skrócie można napisać, że jest bardzo wiele do zrobienia, jeśli chodzi o zdrowy styl życia. Witold Bańka, który był ministrem sportu w lata 2015-19, bardzo dobrze rozwinął pomoc dla sportowców zawodowych poprzez różne programy wsparcia.
Postawił też na rozwój infrastruktury, wiele gmin dostało dofinansowania na obiekty sportowe i tak dalej. Mamy też w Polsce wiele boisk szkolnych, orlików, obiektów miejskich. Teraz trzeba to wykorzystać i z roku na rok zmieniać trend, podnosić społeczeństwo z marazmu. To powinno być zadanie dla resortu - jak wykorzystać obiekty, organizacja lig amatorskich, szkolnych, wsparcie dla wszelkich programów promujących kulturę fizyczną, zachęcanie do ruchu i zdrowego stylu życia.
Niestety nikt nie ma na to pomysłu. Wystarczy przejść się do szkół i zobaczyć, że dzieci w klasach 1-3 są bardzo często uczone przez nauczycieli kompletnie do tego nie przygotowanych, a działających raczej na zasadzie, "żeby tylko odfajkować ten wf". Często lekcje wychowania fizycznego w ogóle traktuje się jako możliwość nadrobienia innych zajęć. Gdy w 4. klasie wchodzą prawdziwi nauczyciele wf, jest już często zbyt późno, żeby te dzieci prostować. Wszystko spoczywa na barkach rodziców.
To wieloletnie zaniedbania bez względu na rząd. Niedawno chwaliliśmy premiera Morawieckiego, który wspomaga piłkę zawodową finansowo. Faktycznie oznacza to, że dosypuje forsy do studni bez dna, a więc Ekstraklasy, finansuje fatalny program certyfikacji Akademii. Nie ma jednak żadnego pomysłu na sport amatorski i przede wszystkim dziecięcy oraz szkolny. A to jest dziś najważniejsze. Dlatego po cichu liczyłem, że nowy minister sportu zmieni ten trend. Niestety ministerstwo sportu ma zostać zlikwidowane, wrzucone do worka z napisem "ministerialne odpady i inne mało istotne rzeczy". Mam nadzieję, że nie okaże się to trucizną. Działającą powoli, ale skutecznie.
ZOBACZ Robert Lewandowski apeluje: Uprawiajcie sport
ZOBACZ inne teksty autora
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Będzie więcej kibiców na stadionach? Jasne stanowisko ligi