Polacy wolą tenis stołowy od skoków narciarskich

Materiały prasowe / Tenis stołowy
Materiały prasowe / Tenis stołowy

Sportem numer 1 w Polsce zdecydowanie jest piłka nożna, a zaraz za nią skoki narciarskie i siatkówka - mogłoby się wydawać. Tymczasem sport, który oglądamy w telewizji, często nie przekłada się na jego uprawianie w rzeczywistości.

Kilka tygodni temu agent czołowego polskiego tenisisty stołowego, Filipa Szymańskiego, spotkał się z szefami sieci sklepów "Decathlon". Przekonywał ich, że zawodnik belgijskiego Virton świetnie się nadaje jako "ambasador marki" w naszym kraju. Biznesmeni mieli wątpliwości.
- Wie pan, Polacy jednak wolą skoki - rzucił jeden z nich.
- Naprawdę? A ile nart do skoków sprzedaje pan w ciągu roku? - zapytał biznesmena agent zawodnika.
Było to pytanie retoryczne. Szymański został twarzą sieci.
Paweł Walczak, wspomniany agent, zatelefonował do mnie niedawno. Rzucił na wstępie: - Czy zdajesz sobie sprawę, że w Polsce jest 150 tysięcy stołów do ping ponga?
No cóż, robi wrażenie, to znacznie więcej niż skoczni narciarskich.

Rodzi się kultura sportu

Pozostańmy jeszcze na chwilę w temacie tenisa stołowego. Paweł Chułerański, trener klubu z podwarszawskiego Józefowa: - Gdy kilkanaście lat temu zakładałem klub, obwiesiłem plakatami miasto. Na pierwszy trening nie przyszedł nikt.
Dziś na zajęcia chodzi kilkadziesiąt osób, zarówno dzieci jak i dorosłych.
 
Według danych ministerstwa sportu Polacy powoli zaczynają uprawiać sport i to jest najważniejsza wiadomość. Trudno mówić u nas o kulturze sportu, ale są widoczne sygnały, że ona się powoli rodzi.

Najpopularniejsze sporty uprawiane przez Polaków amatorsko

Procent społeczeństwaIle czasu tygodniowo
Jazda na rowerze 36 3,1
Ćwiczenia na siłowni 25 2,8
Pływanie 22 1,6
Bieganie 21 3,8
Piłka nożna 15 3,7

- W tym roku, według badania przeprowadzonego przez Kantar, po raz pierwszy od lat wzrósł odsetek osób w wieku 15-69 lat spełniających zalecenia WHO dotyczące aktywności w czasie wolnym. 22 procent Polaków zadeklarowało aktywność fizyczną. Jest to skok z 16 procent w minionym roku. Nie jest to powód do świętowania, ale optymistyczny sygnał - uważa minister sportu Witold Bańka, który sam też zainicjował kilka programów wspomagających małe kluby i sport wśród młodzieży. - Nasze ociężałe społeczeństwo trochę drgnęło. Obserwujemy to na ulicach, jest dużo osób biegających, jeżdżących na rowerach, uprawiających sport amatorsko. Przełożyło się to wreszcie na wyniki badania. Jestem pewien, że aktywność wśród dorosłych przełoży się na poprawę statystyk u dzieci. Poprawia się też nasza sytuacja ekonomiczna. Rozmawiałem z minister Elżbietą Rafalską, która mówi, że znaczną część środków 500+ rodziny przeznaczają na zajęcia dodatkowe, w tym sportowe - twierdzi Bańka.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Program "Team100" zwiększy szanse Polski na medale olimpijskie

Tyle że mówimy tu o typowej rekreacji. Z wyżej wymienionych sportów jedynie piłka nożna jest popularna zarówno amatorsko, jak i w formie zorganizowanej. A co z innymi dyscyplinami? Kolarstwo uprawia niespełna 4 tysiące zawodników, kulturystykę i fitness ok. 1700. A więc dwa sporty uprawiane najchętniej amatorsko nie są w dziesiątce najpopularniejszych polskich sportów.

Najpopularniejsze sporty olimpijskie uprawiane w sposób zorganizowany (przez zawodników zarejestrowanych w klubach)

SportLiczba klubówLiczba zarejestrowanych zawodników
Piłka nożna 6263 753763
Koszykówka 766 59324
Siatkówka 860 25325
Piłka ręczna 348 19599
Strzelectwo 284 19113
Pływanie 531 18133
Żeglarstwo 116 11361
Tenis stołowy 688 9879
Rugby 101 9375
Lekka atletyka 452 7622
Hokej na trawie 73 7108
Tenis 157 6504
Hokej na lodzie 60 5415
Gimnastyka 132 5174
Golf 68 5128

Najpopularniejsze sporty nieolimpijskie

SportLiczba zarejestrowanych zawodników
Szachy 15541
Taekwondo 5831
Brydż 5657
Karate (bez kata i kumite) 5589
Wu Shu 3256
Sporty motorowe 3057
Muaythai 2962
Kickboxing 2761
Unihokej 2301
Bilard 2140

Gdzie w tym wszystkim polski związek narciarski? Przecież ostatnie lata, jeśli chodzi o oglądalność w telewizji, zostały zdominowane przez biegi (Justyna Kowalczyk) i skoki narciarskie. Tymczasem PZN zrzesza zaledwie 1121 zawodników.

Kult jednostki w sporcie

- Często wolimy oglądać coś, czego sami byśmy nie zrobili - mówi nam dr. Przemysław Nosal, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor książki "Technologia i Sport". - Dlatego widownię bardziej emocjonują filmy o superbohaterach ratujących świat niż o zwykłym Kaziu prasującym sobie koszulę. W tym ujęciu sport stanowi medium podobne do kina, oferujące oderwanie się od codziennego życia, intensywne emocje, pokaz umiejętności niedostępny przeciętnemu śmiertelnikowi. Jednocześnie seans kiedyś się kończy i trzeba wrócić do normalnego życia, w którym łatwiej grać w pingponga niż wybić się z progu i poszybować w dół jak Adam Małysz - przekonuje obrazowo Nosal.

Sporo w tym racji. Przykładowo Polski Związek Alpinizmu liczy dziś 2310 licencjonowanych zawodników, czyli prawie 4 razy mniej niż tenis stołowy a także 6 razy mniej niż Polski Związek Szachowy. Jednocześnie warto zauważyć, że akcja ratunkowa na Nanga Parbat sprawiła, że wspinaczka wysokogórska, przynajmniej chwilowo, weszła do mainstreamu, tak jak pod koniec lat 80., gdy Polacy szokowali świat swoimi osiągnięciami.

Włodzimierz Pazik z Instytutu Sportu zauważa: - Popularność sportu a jego uprawianie to często dwie różne rzeczy. Choćby skoki narciarskie, nie można uprawiać ich wszędzie. Za to tenis stołowy jest powszechny i dostępny. Podobnie szachy. Dziś każda świetlica chętnie przyjmie trenera szachów - podkreśla.

Warto tu zauważyć, że szachistów czy tenisistów stołowych jest zdecydowanie więcej. Sam gram regularnie z dzieckiem w tenisa stołowego a przecież nie jesteśmy w żadnym klubie. Tymczasem uprawianie sportów takich jak biegi narciarskie czy skoki wiąże się już zwykle z przynależnością do klubu.

Podobnie jest ze sportami motorowymi. Te cieszą się oczywiście sporą popularnością, ale gdyby wziąć pod uwagę oglądalność Formuły 1 w najlepszych czasach, to jednak powinny być wyżej. Teoretycznie.
 
Rekordowa oglądalność najpopularniejszych sportów telewizyjnych w ostatniej dekadzie (2009-2018)

DyscyplinaWydarzenieCzasOglądalnośćNadawca
Piłka Nożna Polska - Rosja (EURO 2012) 12.06.2012 14 505 446 TVP
Skoki narciarskie ZIO Soczi 2014 15.02.2014 10 444 093 TVP
Siatkówka Brazylia -Polska (MŚ 2014) 21.09.2014 8 399 829 Polsat
Biegi narciarskie ZIO Vancouver 2010 (Kowalczyk) 27.02.2010 7 230 901 TVP
Piłka ręczna Chorwacja -Polska (EURO 2009) 30.01.2009 6 932 836 TVP
Formuła 1 Grand Prix Monaco (Kubica) 16.05.2010 3 307 285 Polsat
Tenis Igrzyska Olimpijskie (Radwańska) 29.07.2012 2 793 805 TVP

Aleksandra Boczkowska z firmy AGB Nielsen Media Research zaznacza, że klucz jest prosty. Jeśli grają Polacy, to jest szansa na rekordową oglądalność. - Zdecydowanie najpopularniejszym sportem jest piłka nożna. Inne dyscypliny są daleko w tyle. Gdy Polacy grają w rozgrywkach międzynarodowych, zdarzają się średnie oglądalności przekraczające 10 mln, co jest rzadkie. Takie oglądalności osiągały wcześniej również skoki z Adamem Małyszem (rekordowa oglądalność to 20,68 mln podczas igrzysk olimpijskich w 2002 roku - red.). Dla każdej dyscypliny regułą jest, że gdy Polacy odnoszą w niej sukces, wzrasta jej oglądalność - mówi Boczkowska.

Atutem skoków jest prostota

Inna sprawa to spora prostota sportu. Paweł Chułerański, trener tenisa stołowego z podwarszawskiego Józefowa: - Nasz sport jest bardzo trudny do oglądania, ludzie często nie są w stanie zrozumieć, co się wydarzyło. Gra jest bardzo szybka, ktoś z boku patrzy, że zawodnik nie odbił prostej piłki. Jednocześnie nie zdaje sobie sprawy, że ona była tak podkręcona, że dla amatora jej odbicie byłoby nierealne.

Dr Przemysław Nosal podkreśla właśnie tę prostotę jako jeden z głównych elementów.
- Na niezwykłą popularność skoków narciarskich w Polsce składają się dwa wymiary: uniwersalny i lokalny. Ten pierwszy sprawia, że skoki są bardzo czytelne, bo chodzi o to, by dalej skoczyć, a zarazem bardzo efektowne (leci, leci, leciiiii). Ten drugi, narodowy komponent sprawia, że lubimy oglądać sporty, w których dobrze radzą sobie Polacy, w których mają szanse medalowe. Łatwiej nam wtedy przenieść na nich swoją sympatię i zainteresowanie. To przeciwieństwo wieloletniej figury polskiej reprezentacji piłkarskiej, gdzie zawsze królowało "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało".

Skoki przed Małyszem cieszyły się zainteresowaniem, ale relatywnie nie za dużym. Małysz był game-changerem, on wszystko zmienił, przywiązał polską uwagę do skoków, wręcz to przywiązanie zrytualizował (chodź, bo Małysz skacze!). Powiązał symbolikę narodową z wynikiem sportowym, wpisał się w codzienność (rozmowy: ale skoczył - no, skoczył). Potem był Stoch, a teraz pewnie kolejni. Jeśli zabraknie sukcesów, to i zainteresowanie osłabnie, nie ma co się czarować - mówi Nosal.

Od siebie dodamy, że nie bez znaczenia był zapewne fakt, że Małysz wygrywał z Niemcami. Aleksandra Boczkowska z Nielsena podaje przykład Formuły 1. Najwyższa oglądalność w sezonie 2011, a więc pierwszym po wypadku Kubicy, wyniosła już "tylko" 1 386 683. Potem ta oglądalność była zdecydowania niższa i zniknęła z anteny głównej Polsatu.

Ciekawy jest też przykład tenisa ziemnego. Podczas Wimbledonu w 2013 roku mecze Agnieszki Radwańskiej z Sereną Williams i Jerzego Janowicza z Andym Murrayem oglądało odpowiednio 1 107 792 oraz 1 388 956 widzów. Finał turnieju mężczyzn, a więc hit Novak Djoković - Andy Murray "posadził" przed telewizorami 431 995 Polaków.

- To czołowe postaci spopularyzowały sporty wśród Polaków, Adam Małysz, Kamil Stoch, Justyna Kowalczyk czy Robert Kubica - mówi Aleksandra Boczkowska.

Mamy tu więc do czynienia ze swego rodzaju kultem jednostki. Przykładowo w tenisie stołowym nie ma sukcesu na taką miarę. Ale gdy ostatnio do Grodziska Mazowieckiego na mecz tenisowej Ligi Mistrzów przyjechała niemiecka Borussia Duesseldorf, bilety zniknęły z kas w ekspresowym tempie. Wszyscy chcieli zobaczyć na żywo Timo Bolla, jednego z niewielu zawodników, który od lat stawia się Chińczykom. Do podwarszawskiego miasta przyjechali ludzie z całej Polski, dla wielu chętnych dzień zakończył się przed drzwiami wejściowymi do hali. Zabrakło biletów.

Kolejna sprawa to sport szkolny. Tu blisko piłki jest siatkówka, a trochę dalej, ale również wśród najpopularniejszych dyscyplin, są koszykówka i piłka ręczna. Można to interpretować w ten sposób, że o ile w każdym miasteczku jest kilka klubów piłkarskich, o tyle większość innych sportów drużynowych organizowanych jest w szkołach, jako że te dysponują halami sportowymi.

Liczba grup w programie SKS w 2018 roku

DyscyplinaLiczba grup
Piłka nożna 5429
Siatkówka 4562
Koszykówka 1796
Piłka ręczna 1633
gry i zabawy ruchowe 908
Lekka atletyka 723
Zajęcia ogólnorozwojowe 554
Unihokej 422
Tenis stołowy 300

Siatkówka wygrywa bitwę o rynek

Popularna jest koszykówka, choć to nie przekłada się na oglądalność. A przecież były czasy, gdy był to sport numer 2 w Polsce. - Polski kosz padł chyba ofiarą rozdźwięku między profesjonalną i coraz bardziej gwiazdorską ligą NBA, a przaśnością i prowizorką rodzimej ligi przełomu wieków. W efekcie koszykówkę lepiej oglądać w postaci NBA i uprawiać ją osobiście, niż spędzać czas na niższej jakości występach polskich klubów - mówi Przemysław Nosal.

Śmierć koszykówki łączy się ze wzrostem popularności siatkówki. Były reprezentant Polski, Łukasz Kadziewicz w swojej biografii pisał o czasach, gdy muzyka na meczach była puszczana ze starego "Kasprzaka".

- To było zaledwie 12 lat temu, człowiek dostawał jedne buty na sezon albo i na trzy, nie myślał o specjalistycznych wkładkach robionych we Włoszech, dostosowanych do stopy. Skra grała w takiej malutkiej salce. Pan prezes Piechocki dziś potrafi namówić spółki skarbu państwa, żeby przeznaczyły na sport miliony, a wtedy ten człowiek był wszystkim w klubie - prezesem, odźwiernym, trzecim trenerem, kierownikiem, stworzył go od podstaw. Serce rośnie jak myślę o tym, jak to wszystko się zmieniło. Kiedyś to było takie swojskie, na wyciągnięcie ręki. Dziś to są tłumy kibiców, świetni zawodnicy i sukcesy w Europie - opowiada.

- W latach 90. był kryzys. Wiele pilniejszych spraw w kraju trzeba było załatwić, żeby dojść do profesjonalnego sportu. Przychodziło po 200, 300 osób na mecze grane na salkach gimnastycznych. I nagle, z dnia na dzień, okazuje się, że jadę na mecz, gdzie jest wypełnione Podpromie (hala w Rzeszowie mogąca pomieścić do 6,8 tys. kibiców - red.), gdzie ligowa kolejka z udziałem Skry Bełchatów potrafi zapełnić całą Atlas Arenę (ok. 10 tys.). Stajemy się produktem, który można pokazywać w Europie - uważa Kadziewicz.

Kluczem do sukcesów siatkówki były sukcesy reprezentacji. Do Polski zawitał Raul Lozano i okazało się, że sport był ukrytym gigantem. W tym czasie koszykówka umierała. Jeszcze w 1997 roku pokonaliśmy w ćwierćfinale mistrzostw Europy Chorwację i zajęliśmy 7. miejsce. Potem, od 1997 do 2005 roku, nie awansowaliśmy do turnieju. Tymczasem siatkarze od 2006 roku są w światowej czołówce. A przecież serce polskiego kibica "uniwersalnego", a więc takiego, który pojedzie na skoki i obejrzy siatkówkę, ma ograniczone możliwości. Podobnie jak portfel.

Do tego doszła też ogromna promocja siatkówki przez stację Polsat i schowanie koszykówki przez tego samego nadawcę.

W jakiś sposób podobnie jest z żużlem, który w Polsce jest sportem kultowym. Średnia frekwencja na trybunach w 2018 roku wyniosła 10 559 widzów. Dla porównania, na piłkarską Lotto Ekstraklasę chodzi obecnie średnio ok. 8,6 tysiąca widzów, a więc prawie 2 tysiące mniej, mimo iż piłka jest sportem dużych miast a żużel raczej średnich. Przykładem jest Gdańsk. W poniedziałek na stadionie walczącej o tytuł mistrza Polski Lechii na meczu ligowym zjawiło się... 8 769 widzów.

To oczywiście pochodna nie tylko niewykorzystanych możliwości marketingowych piłki, ale też poziomu. Żużel w Polsce jest w światowej czołówce, liga piłkarska jest bardzo daleko od czołówki.

W jakimś sensie podobnie jest ze wspomnianym tenisem stołowym. Chińczycy tak bardzo zdominowali ten sport, że nie ma wiele przestrzeni dla innych nacji. Paweł Walczak, agent Filipa Szymańskiego, mówi, że dziś trenerzy z Państwa Środka zaczęli nawet zapraszać szkoleniowców z Europy, by dać się trochę podgonić.

- W tenisie stołowym jest podobnie jak w koszykówce. Tyle że tutaj każdy klub chce mieć swojego Chińczyka - mówi. Dominacja jednego narodu to zagrożenie dla dyscypliny, która w wielu krajach staje się sportem drugiej kategorii. A przecież lubimy mieć poczucie, że bierzemy udział w czymś wyjątkowym. Mamy prawo czuć się więc wybranymi w siatkówce, żużlu czy skokach narciarskich, ale w większości dyscyplin już nie.

Komentarze (3)
Marcin Derbowski
14.03.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Radwańska ktos ogladal na olimpiadzie? Serio? 
avatar
Marco Lar
14.03.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
co może ministra była lepsza co 3 ligę hokeja zrobiła bez drużyn?